Tym co popełnił w Brzezinie i Austerii zapisał się na trwałe w historii polskiego kina. Szkoda że tak szybko odszedł, wiele na tym straciliśmy.
akurat na planie "BRZEZINY" to ponoć się nie spisał, skoro zastąpił go EDWARD KŁOSIŃSKI
ale w "AKADEMII PANA KLEKSA" rzeczywiści spisuje się na medal - ten marsz wilków - za każdym razem mam ciarki
Hmm pierwszy raz słyszę zeby zasąpił go Kłosiński. Z tego co mi wiadomo to późniejszy mąz Jandy był na planie Brzeziny tylko operatorem kamery zas zdjęciami zajmował się Samosiuk nawet Wajda o tym wspominał w jednym z wywiadów.
To prawda, ale ponoć Samosiuk miał po prostu inny temperament do opowiadania za pomocą kamery, Wajda widać lepiej porozumiewał się z Kłosińskim i ponoć bardzo mu się podobało jak ten ustawiał tory do kamery i usiłował zdynamizować historię Brzeziny, na czym Samosiukowi wcale nie zależało.
Nie wiem, czy to prawda, ale faktem jest, że to Kłosiński stał się potem nadwornym operatorem Wajdy. Zrobił z nim więcej filmów niż nawet z samym Witoldem Sobocińskim. Ale trudno się dziwić po tym jak mu sfotografował "Człowieka z marmuru".
Gigantyczny operator, nic nie ujmując Samosiukowi, który też był znakomity. Taka "Sprawa gorgonowej" - wzorowa robota. Zresztą "Krajobraz po bitiwe" też. Nie wspominając o brawurowym "Trzeba zabić tę miłość"!
No i pan Zygmunt miał prześliczną żonę, Irenę Karel (panna Nowowiejska z "Pana Wołodyjowskiego"!)