Whitney Houston

Whitney Elizabeth Houston

8,1
1 736 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Whitney Houston

Nie mogę przestać mysleć o tej tragedii i czuje że musze napisać parę słów.

Whitney była zjawiskowa w każdym calu. W latach osiemdziesiątych i dziewiędziesiątych
miala powalający głos, niesamowitą wręcz urodę, mega poczucie humoru i wielką
klasę. Byla chodzącą definicją słowa " diva" i wg mnie nie było i długo nie będzie na tym
świecie kogoś, kto miałby to "wszystko" w jednym pakiecie.

W tej bajkowej historii pojawił się jednak Bobby Brown... Był wówczas wielka gwiazda
rnb, młodym energicznmy chłopakiem, dla którego whitney zupełnie stracila głowę.
W wielu wywiadach, wczesnych i późnych, podkreślała z naciskiem jak bardzo go
kochała i jak chciała szczęścia dla nich obojga.

W 92 roku, po Bodyguardzie, kariera Whitney wystrzeliła na orbitę. Whitney z mega
gwiazdy jaką już była, stała się kosmicznie wręcz sławna, podziwiana, medialna i
bogata. Miała wszystko.
A Bobby w tym czasie stanął w miejscu. Nie nagrywał, i z gwiazdy rnb, stał się byłą
gwiazdą rnb, a w dodatku postrzegany był głównie jako mąż swojej żony.
Przez kolejne lata ta dysproporcja przybierała na sile, a Bobby, jak wiadomo, coraz gorzej
sobie z tym radził.
Pił, imprezował, rozbijał auta, rozrabiał- ciekawe za czyje pieniądze- i co więcej zdradzał
Whitney.

W głowie się nie mieści, że ona to tolerowała. Ale kochała go niesamowicie i , jak sama
powiedziala kiedys w wywiadzie, chciała wszystkim, którzy od początku nie wrózyli temu
związkowi dobrze, udowodnić, że się mylili, i że bardzo się kochają więc ich małżeństwo
przetrwa.

I tak znosiła męża nieroba, przy każdej okazji starając się podbudować jego ego.
Nagrała z nim piosenkę, włączała go w swoje występy na scenie. W wywiadzie z Oprą w
2009 powiedziała że tak bardzo chciała żeby on czuł się przy niej ważny że z całych sił
starała się pozostawać w jego cieniu.
Tak też się działo... Lata 2002-2007 to był jeden wielki smutny obraz destrukcyjnej siły
miłości. W zupełnie wykrzywiony sposób, whitney próbowała ratować małżeństwo, stojąc
u boku Bobbyego, pozwalając mu być "głową rodziny".On pociągnął Whitney za sobą, a
ona dopasowała się do jego "stylu życia". I totalnie wpadła po uszy w potworny nałóg.
Zwieńczeniem tego strasznego okresu był żenujący reality show " Being Bobby Brown" ,
nawiasem mówiąc, jeszcze jedna próba podbudowania ego tego nieudacznika.

W końcu w 2007 roku, po licznych interwencjach rodziny, whitney zdecydowała się na
rozłąkę z Bobbym. Pamiętam euforię wśród fanów. I faktycznie, od tego momentu
sprawy szły już tylko w dobrym kierunku. stopniowo wychodziła z nałogu, próbowała
powortu do muzyki.NIestety lata palenia cracku nieodwracalnie zrujnowały jej największy
dar, ale, whitney mając czterdzieści parę lat, 6 nagród grammy i 20lat kariery za sobą,
mogła spokojnie wrzucic na luz i spróbować żyć normalnie i spokojnie.
Co zresztą miało miejsce. W świetnej formie można było chociażby zobaczyć ją w czasie
produkcji "Sparkle", gdzie zagrala drugopplanową rolę, śpiewała i pełniła rolę
producenta wykonawczego.

Powiem tak. Zdaję sobie sprawe ze Whitney była wolnym człowiekiem i branie
narkotyków było jej własną decyzją, mogła tego nie robić. Całej winy za to co się z stało
nie można więc zwalić na Bobby Browna. Ja jednak uważam, że to on był głównym
powodem jej nałogu, i to on nie zrobił nic żeby im obojgu pomóc. Zauważmy, że dopiero
gdy się rozstali, Whitney podjęła próby leczenia.

Gdyby Whitney w swoim życiu nie spotkała i nie pokochała nad życie tego
zakompleksionego eks gwiazdora, który nie potrafił docenić i odwzajemnić prawdziwej
miłości, byłaby dziś wciąż wielką piosenkarką, pełną energii i humoru - tak jak
wspominają ją wszyscy którzy z nią pracowali.

Na koniec powiem tylko że ponad połowę swojego zycia tak bardzo ją podziwiałam, tak
fascynowała mnie jej pasja do muzyki, energia na scenie i niesamowite możliwości, że
teraz, mimo że była kimś zupełnie odległym żyjącym w "innej galaktyce", czuję jakby
odszedł ktoś bliski. Głuuupie uczucie:(




funkate

Można kolokwialnie stwierdzić, że ta miłość ją zabiła...

funkate

szkoda że tak mądra kobieta pokochała idiotę który zniszczył jej życie. I on ma czelność ogłaszać teraz światu, że kocha Whitney. On ma jej życie na sumieniu.

funkate

Zgadzam się z Twoimi wnioskami. Nigdy nie byłam fanką Whitney, chociaż jej piosenki w jakimś stopniu towarzyszyły mi od dzieciństwa, ale wiadomość o jej śmierci bardzo mną wstrząsnęła i wzruszyła. Smutne, że tak to się skończyło. Nie mogę w to uwierzyć. Tak niesamowity talent, piękny głos...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones