Nie ma i nie będzie innej Scarlett O' Hara. Ona jej nie grała tylko po prostu zeszła z kartek książki i była jej ucieleśnieniem.
Podobnie można powiedzieć o jej kreacji Anny Kareniny. Leigh na ekranie ożywiała postaci, za każdym razem oglądaliśmy kogoś innego - nie Vivien Leigh w roli, a osobne postaci, którym tylko użyczyła swojej cielesności. Jej kreacje były wielowymiarowe, zbudowane w najdrobniejszych szczegółach, tętniące emocjami... Była talentem samym w sobie, doskonałością jakich mało!
była genialna:) moim ulubionym filmem jest "Pożegnalny walc" - tak bardzo niedoceniony i troszkę już niestety zapomniany
Również mam słabość do tego filmu. Myślę, że jest on mocnym dowodem na niebywały talent Vivien - wiele aktorek zrobiłoby z tego melodramat tani wyciskacz łez a cudowna gra Vivien uniosła go do ranki niezapomnianego romansu!