W Ghostland zagrała świetnie, żal mi jej z powodu tego wypadku na planie....jednak nadal jest piękna i dobrze że ma już kolejne role w najbliższej przyszłości, z ogromną przyjemnością zobaczę ją w przyszłych również serialowych rolach.
Bardzo fajnie też zagrała w "Giant Little Ones" i nie wiem, jak to ująć, ale dzięki tej bliźnie oglądało mi się ją z sympatią, troską, współczuciem, różnymi ciepłymi uczuciami, które sprawiały, że stała się bliższa sercu, poza samym faktem, że miała naprawdę fajną rolę.
A wiesz, tak jeszcze co co tej blizny, to ciekawi mnie trochę, jak ona sama teraz myśli o tym, a konkretnie jak podchodzi do tego w kontekście swojej kariery? Bo jakby nie było ta blizna czy tego chce, czy nie, będzie jej jednym ze "znaków rozpoznawczych" i z jednej strony paradoksalnie może być ona "pomocna", a z drugiej strony nie zdziwił bym się np. gdyby Taylor nie chciała być postrzegana niejako przez jej pryzmat i choćby np. tak jak sam to napisałem, żeby to co ją spotkało i pozostawiło trwały ślad, ciągle wzbudzało u kogoś współczucie, a mniej np. przez to ktoś oceniał jej stricte aktorskie umiejętności.
Ale to oczywiście wszystko zależy, jak ona sama o tym myśli, zaś ten mój komentarz pewnie nie ma większego sensu i jest tylko po prostu podzieleniem się odczuciami.
pozdrawiam :)