jako Liz w Roswell. była zbyt wyidealizowana i taka słodka aż się mdło
robiło. ale potem obejrzałam ją w kilku filmach i jest naprawdę świetną
aktorką. bardzo ją lubię
A nie przyszło wam do głowy że ta postać miała taka być? Na tej samej zasadzie niektórych może drażnić Sookie Stackhouse z True Blood.
Teraz w "Life Unexpected" nie jest już taka wyidealizowana, ale nadal gra świetnie. I zastanawiam się, skąd amerykańcy biorą aktorów, którzy grając zaledwie w kilku serialach epizodyczne role, są lepsi od wielu polskich aktorów grających od kilkudziesięciu lat.
To nie kwestia aktorów tylko reżysera. Za oceanem jak aktor gra kiepsko to powtarzają scenkę aż zrozumie, że musi to zrobić jak należy. A u nas stwierdzi się, że może być i lecą dalej. Najlepszy dowód na to? Obejrzyj film z aktorem nagrywającym filmy po obu stronach oceanu.
Chociaż szczerze ze dwa lata temu oglądałem kilka niskobudżetowych niezależnych filmów zza oceanu i tam poziom aktorstwa był momentami lepszy niż niejednokrotnie u nas. Wszystko zależy od podejścia. Może za oceanem aktorzy są bardziej ambitni i wiedzą, że muszą coś z siebie wycisnąć żeby osiągnąć sukces a u nas dostaną posadkę w serialu i wegetują kilka lat na tym samym poziomie.