Mieć za żony BRIGITTE BARDOT i JANE FONDĘ i jeszcze nakręcić z nimi kultowe
"I BÓG STWORZYŁ KOBIETĘ"
i "BARBARELLĘ"
Czego chcieć więcej...
Dokładnie. Ten facet to dla mnie jedna z największych zagadek ludzkości! Jak będąc taką reżyserską miernotą (chciałabym napisać "średniakiem", ale byłoby to określenie o kilka rozmiarów za duże), można nakręcić blisko 30 filmów i namówić Deneuve, Bardot czy Fondę do tego, aby w nich zagrały?
Żeby było śmieszniej stwierdzić trzeba, że nawet nie musiał ich namawiać do grania w swych osobliwych "dziełach"... Cóż to chyba klasyczny przypadek człowieka, który miał więcej szczęścia niż rozumu.
"...nawet nie musiał ich namawiać do grania w swych osobliwych "dziełach" (...)"
Nie wierzę w to, że miłość może być aż tak ślepa -.-
Miał. Czytam właśnie książke z jego wspomnieniami. Facet miał duzo sprytu, był obrotny i co nadziwniejsze był w 100% przekonany o swoim niebywałym talencie, w czym utwierdzali go jego wspołcześni z branzy. Ale najwazniejsze co miał i dzieki czemu nakrecil tyle filmów, to ZNAJOMOSCI. Juz jak 19-latek obracał sie w paryskim kregu najwazniejszych i najwiekszych artystycznych osobistosci. Był częscia tzw. bohemy, umiał sie tam odnalezc (co nie było łatwe), był lubiany i miał ich popracie.
Nie on jeden. wielu jest mocno przecenionych reżyserów, aczkolwiek kilka fajnych filmów zrobił, tego nie można mu oidmówić