jak byłem mały i wracając samochodem z rodzicami z jakiejś wycieczki w RMFie powiedzieli że Robert Mitchum nie żyje.. Skoro to był rok '97 to miałem wtedy 11 lat, ale smutno mi się zrobiło bo znałem go już wtedy z przylądku strachu.. :( może to bezsensowny komentarz ale pomyślałem własnie o Robercie i postanowiłem tu zaglądnąć..