w sumie taki koleś znikąd dostaje główną rolę u Coenów, rzadka sprawa. A
potem, okazuje się, gra tak dobrze... jeszcze rzadsza. Może być nowa
gwiazda stajni Coenów. No i nie mogę się pozbyć wrażenia, że mi Bradley'a
Whitforda przypomina.
A mnie to bardziej utwardza w przeświadczeniu, że jakośćgry aktorskiej w ogromnym stopniu zależy od reżysera. Bardzo dobry reżyser potrafi z nawet nie najzdolniejszego aktora wycisnąć cuda.
Mam nadzieje, że Michael dostanie teraz kilka eól w dobrych filmach. Należy mu się jak najbardziej.
aktor faktycznie dobry, jednak mi bardziej przypomina Joaquina Phoenixa (przynajmniej w niektórych ujęciach jest bardzo podobny)
Jak już tak sobie gaworzymy o podobieństwie to mi do bólu wręcz przypomina Quentina Tarantino! Poważnie, te grymasy, te miny, ten sam sposób mówienia nawet.
tak quentin jak sie patrzy! pierwsza mysl jak go zobacyzlem w filme (serio!) "co tu robi Quentin Tarantino!?" :)
Jasne, że Phoenix, tylko bardziej pulchny na twarzy :)
Jeśli ktoś chce się przekonać jak są podobni, niech obejrzy MIB 3.