naprawdę jest mi jej szkoda, była dobrą aktorką i tak się stoczyła, kolejny dowód na to, że w showbiznesie człowiek z nałogiem boryka się sam, albo Lindsay odkopie swój rozum z kurzu i pójdzie na odwyk, który potrwa przynajmniej parę miesięcy i zakończy się sukcesem, albo będzie kolejna, która umrze w samotności z przedawkowania...mam nadzieję, że rola Liz w jakimś stopniu jej pomoże, nie tlyko w karierze, ale w jakimś stopniu da jej motywację do pracy nad sobą...