Podczas gdy w pierwszej części jego gra aktorska w pewnych momentach pozostawiała wiele do
życzenia i, szczerze mówiąc, wypadał blado przy pozostałych aktorach, to w drugiej części... Cóż,
chłopak się wyrobił. Muszę przyznać, że miło oglądało się sceny z jego udziałem. Nie było w nich
sztuczności, a wręcz coś co jeszcze bardziej przekonywało do bohatera.
Mam rację czy po prostu byłam aż tak zafascynowana filmem, że nie zauważyłam u niego aż takich
braków?
Ja również tak uważam :) Jednak wydaje mi się, że jest to nasze, kobiece przenoszenie sympatii czy antypatii w stosunku do męskich cech charakteru. W pierwszej części Peeta był cichym i niedojrzałym mężczyzną (niegroźnym mamisynkiem), którego dodatkowo onieśmielała siła charakteru Katniss i przerażające okoliczności igrzysk. Możliwe, że aktor chciał jak najlepiej zagrać właśnie taką nijakość bohatera i osiągnął sukces, jeśli tak go właśnie odbieramy. W drugiej części gra już mężczyznę "po przejściach", dojrzalszego - trafniej wyrażającego swoje myśli i uczucia oraz celniej oceniającego rzeczywistość , co bardziej odpowiada kobietom niż "ciepłe kluski" z pierwszej części :D Przyznam się, że również dla mnie Peeta z drugiej części jest ciekawszym bohaterem niż Peeta z pierwszej części.
Mam dokładnie tak samo. Peeta w pierwszej części był taki sobie. W drugiej części na prawdę robi wrażenie :)
Dokładnie, nieźle się wyrobił chłopak:) w przeciwieństwie do Gale'a, którego postawa zaczęła mnie troszkę męczyć:/
Gale'a jako bohatera książkowo-filmowego, czy aktora go grającego, czyli Liama Hemswortha? :)
Sama jestem przeciwko jednemu i drugiemu - z jednej strony samolubny facet, z drugiej aktor o ciągłej masce, chyba potrafiącej wyrazić jedynie dziwne ubolewanie.
W pierwszej scenie,jak pojawia się Peeta w WPO u Haymitcha,to tak mi się humor poprawił.O wiele lepiej grał w WPO,jak dla mnie.
ja kocham Josha od samego początku. Gdy zorientowałam się, że Peete gra mój ulubiony aktor z Mostu do Terabithii i wielu innym filmów od razy pokochałam syna piekarza <3 <3
Też z początku ucieszyłam się, że to on zagra Peetę, ale... Trochę zawiodłam się na nim w pierwszej części :)
Jak dla mnie, to Josh idealnie oddał Peetę w obu częściach. Po prostu w pierwszej części Peeta był młodszy, zadurzony w Katniss po uszy aż do onieśmielenia. Nie zapominajmy o tym, jaki wpływ miały na niego Igrzyska i zawód miłosny - już myślał, że jego największe marzenie się spełniło i Katniss go kocha, a później się okazało, że to była tylko gra i przez pół roku się do siebie prawie nie odzywali, mieszkając obok... Po czymś takim musiał wydorośleć. To jest najlepsze, że w Peecie widać zmianę, ale jednocześnie jego charakter i miłość pozostały niezmienione - czyli prawda o życiu w 100%.
Nie no, ogólnie to postacie są świetnie zarysowane w tej serii, zupełnie prawdziwie i do tego poruszająco. Peeta jest moim ulubionym bohaterem po Katniss, bo w jakiś sposób przypomina mi osoby, którymi się otaczam w życiu ;)