Jennifer swietnie zagrala z Firthem, szkoda ,ze prywatnie sie rozeszli. Wie moze ktos dlaczego?
biorąc pod uwagę, że byli razem tylko w latach 1994-1995, to dziwię się, że w ogóle o tym wspominają w jej biografii...wygląda na to że nic jej tak w życiu nie wyszło jak związki z Colinem...
Jako amerykanka nie miała za dużych szans w Anglii - fakt ze otrzymała główna role w ekranizacji BBC jest jakąś anomalia. Brak perspektyw, wiec postanowiła wrócić do stanów. Firth miał całkiem dobre notowania w GB, ale żadnych w stanach - dlatego jego wyjazd nie wchodził w grę.
kariera kariera kariera...
wg mnie wersja z 1995 jest najlepsza
dzieki Kolezanki za odp. Ja ,osobiscie, nie zamienilabym Colina na kariere :). Jennifer kariery nie zrobila . Kojarze ja oprocz "DiU" zaledwie z dwoch filmow.
Tinnga , wersja z '95 roku jest najlepsza , zdecydowanie. Ma swoj niesamowity klimat, dobra obsade i humor. Pozdrawiam ! .
Przyszłości nikt nie zna, a w 1995 roku to jednak ona miała nieco lepsze perspektywy.
a najgorsza to ta z 2005
zgodze sie , wersja z 2005 niczym mnie nie zaciekawila. Nie podobala mi sie postac ,jaka wykreowala Keira, nie tak wyobrazalam sobie Lizzy ( ogladalam ta wersje jako pierwsza, dopiero potem znalalzlam wersje z Ehle ). Poza tym pan Darcy w wersji z '95 przeszedl sam siebie :). Dla mnie obsada z '95 jest po prostu swietnie dobrana. Nawet niezbyt madre siostrzyczki Lizzy byly zagrane tak,ze faktycznie mnie wkurzaly :D.
No mi się wersja z 2005 roku podobała, bo pan Darcy też mial to magnetyczne spojrzenie xD, i ja tam osobiście lubię obie wersje, nie mniej jednak, ta starsza z wiadomych powodów jest bardziej szczegółowa, natomiast ta nowsza ma piękne zdjęcia.
Ta nowsza wersja przez te piękne zdjęcia utraciła klimat powieści Austein - ale to moja osobista ocena.
Własnie obejrzałam Ehle w Zero Dark Thirty, i biorąc pod uwagę role w Contagion, muszę stwierdzić że jest niedoceniana.
A ja uważam, że piękne zdjęcia właśnie podkreśliły klimaty minionej epoki i ta ekranizacja pod względem technicznym przypomina mi trochę "Tajemniczy Ogród" Aagnieszki Holland do którego mam ogromny sentyment z dzieciństwa (A akcja dzieje się niemal w dokładnie tym samym czasie). Dlatego trochę smuci mnie, że tutaj robi się wielka bitwa, gdzie patrzy się na porównania i jak tutaj wykpić film"bo tak jest nirówny w stosunku do serialu", no ale film to film a serial to serial, wiadomo, że serial już samym faktem, że ma więcej czasu na opowiedzenie historii będzie dokładniejszy i staranniejszy, ale czy to znaczy, że od razu musi to totalnie dyskwalifikować film? Jest moim zdaniem niesprawiedliwe, ponieważ moim skromnym zdaniem patrząc na mnie film zachęca i do lektury i do zapoznania się z serialem, budzi pozytywne myśli, i nawet jesli jest okrojony to poprawnia opowiada historię. nie mniej jednak miałam taką samą przyjemność oglądania zarówno filmu jak i serialu.
A ehle to ja tylko z roli Elizabeth Benneth znam, więc zadużo o tej aktorce powiedzieć nie mogę.