Wynika z niego m.in., że Cooper w naturalny sposób przechodził całe życie między stajnią i salonem (amerykańska szkoła z indiańskimi dzieciakami/brytyjska szkoła, praca na farmie/salony kulturalne Europy). Podobno na pytanie, jak poradził sobie z filmem dźwiękowym, odpowiedział, że krzycząc na farmie na wieprzki i krowy znakomicie wyrobił sobie płuca. A jego żona nauczyła się strzelania sportowego do rzutek, bo pan polował z Hemingwayem, a Veronica miała zasadę, że 'do żywego nie strzelam'.
Według córki rodzice zawsze chowali ją tak, żeby nie była 'córeczką Gary'ego Coopera', tylko niezależną istotą, a jak ojciec zaplątał się w romans, to powtarzali, że tatuś nadal cię kocha, a tamto to musimy załatwić jako dorośli sami między sobą - i faktycznie Veronica miała cierpliwość do pomysłów męża.