Jakie pan Bajon ma dokonania filmowe, że śmie krytykować "Wołyń" Smarzowskiego, któremu nawet do pięt nie sięga? Jego tłumaczenia, że " Wołyń" "jest za długi o jakieś 20 minut" przypomina mi absurdalny zarzut cesarza Józefa II, że "Uprowadzenie z Seraju" Mozarta ma „za dużo nut”. Czego jednak oczekiwać od poplecznika Komorowskiego, żerującego na państwowej kasie. W usta się ciśnie powiedzenie klasyka: "ch.., d.. i kamieni kupa".