Danuta Szflarska przyszła na świat w 1915 roku we wsi Kosarzyska na słowackiej granicy, w rodzinie nauczycieli. Jej rodzice nie mieli gdzie mieszkać. Początkowo odnajmowali pokój w leśniczówce, potem przeprowadzili się do szkoły. Już w dzieciństwie odkryła magię teatru, kiedy to razem z bratem i dzieciakami ze wsi odgrywała różne scenki. Kiedy Szaflarska miała 9 lat, zmarł nagle na zapalenie ślepej kiszki jej ukochany ojciec. Wraz z matką i młodszym bratem opuściła wieś i wyjechała do Nowego Sącza. Pewnego dnia, przy odmawianiu w szkole pacierza, usłyszał ją nauczyciel Bolesław Barbacki, który prowadził szkolne kółko teatralne. Kazał Danusi powtórzyć "Ojcze nasz" jeszcze raz, po czym oznajmił: "Jutro do teatru pójdziesz." I tak mała Szaflarska zaczęła grać.
Po premierze "Horsztyńskiego", gdzie grała rolę Michasia, podszedł do niej dziennikarz i spytawszy o imię, usłyszał: "Jak czekoladka." Ta wypowiedź znalazła się w recenzji z przedstawienia. Szaflarska pragnęła zostać lekarzem, jednak wówczas studiowanie medycyny było bardzo kosztowne. Wybrała więc Wyższą Szkołę Handlową w Krakowie. Nie byłaby pewnie tym, kim jest dzisiaj, gdyby nie to, że w środku roku akademickiego zachorowała na tyfus. Pod opieką mamy doszła do zdrowia, a jej gimnazjalni koledzy namówili ją do zdawania na studia aktorskie. Po przyjeździe do stolicy pomyślała: "To jest miasto mojego życia!". Zupełnie nie była przygotowana do egzaminów, nic nie wiedziała na temat historii teatru, znała tylko parę wierszyków. Nie miała pojęcia, że w komisji rekrutacyjnej zasiadają takie osobistości jak: Wysocka, Schiller,
Zelwerowicz. "Pamiętam, że płynnie zdołałam odpowiedzieć tylko na pytanie, na co chorowałam i zadeklamować urywek o śmierci Janka Muzykanta, po czym zaczęła się abolutna kompromitacja..."
Zelwerowicz wściekł się i wyrzucił ją za drzwi. Jednak miał chyba przeczucie, że może z Szaflarskiej będzie niezła aktorka, bo polecił jej przeczytać "Pięćdziesiąt lat teatru" Orlicza. Przeczytała i została przyjęta.
Jako studentka Państwowego Instytutu Teatralnego często przeżywała dni wielkiej biedy. Pewnego razu spotkała
Jana Ekiera, później wybitnego pianistę, który akompaniował studentom na lekcjach ruchowych. 14 września 1939 roku zadebiutowała na deskach Teatru na Pohulance w Wilnie. Występowała właśnie w komedii wraz z
Hanką Bielicką i
Jerzym Duszyńskim, gdy dotarła do niej tragiczna wieść o śmierci jedynego brata, który zginął w bitwie. "Gdy zeszłam ze sceny, gdzie rozśmieszałam ludzi, waliłam głową o ścianę z rozpaczy..."- wspomina po latach.Po pewnym czasie poślubiła
Ekiera. Młode małżeństwo przeprowadziło się do Warszawy i tam urodziła się ich córeczka, Marysia. Podczas wojny pani Danuta kilka razy znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie: została złapana przez esesmana, który puścił ją jednak po tym, jak na niego nawrzeszczała, zdołała uciec z łapanki, w czasie powstania, pełniąc rolę łączniczki, omal nie trafił w nią snajper, innym razem uratowała męża i córeczkę przed wybuchem bomby, bo akurat cofnęła się po plecak zostawiony w piwnicy. 12-miesięczna Marysia zachorowała wtedy na dyzenterię. "Zmusiłam ją do życia."- opowiada aktorka. Udało jej się dostać z Warszawy do Pruszkowa.
Zaraz po wojnie, w latach 1945-1946 pracowała w starym Teatrze w Krakowie, gdzie odkrył ją
Leopold Buczkowski i zaagażował do swoich "
Zakazanych piosenek". Ten film uczynił ją popularną na całe lata. Wraz z
Jerzym Duszyńskim stworzyli pierwszą parę amantów polskiego kina. Wszyscy byli przekonani, że para ta stanowiła małżeństwo (w rzeczywistości
Duszyński był mężem
Bielickiej). W 1946 roku dwutygodnik "Film" umieścił Danutę Szaflarską na okładce swego pierwszego numeru. Dość szybko rozstała się z
Ekierem, który często namawiał ją do porzucenia aktorstwa. Ze swoim drugim mężem także rozstała się z tego powodu. "Zawód aktorski zagraża trwałości małżeństwa."- wyjaśnia. Z tego związku urodziła się jej druga córka, Agnieszka. Szaflarska zawsze broniła swej prywatności.
Był czas, kiedy nie była często obsadzana w filmach z powodu swego mało robotniczego emploi. Wtedy oddawała się teatrowi- grała na różnych scenach, zarówno w repertuarze dramatycznym jak i komediowym.
Erwin Axer tak o niej powiedział: "Każda jej rola błyszczy jak kryształ. Praca z nią należy do największych przyjemności reżysera. Ona jest tym kamertonem, który pozwala oceniać czystość gry całej orkiestry". Od 1982 roku, kiedy zagrała w "
Dolinie Issy" w reżyserii
Tadeusza Konwickiego, bardzo często pojawia się na planie filmowym. Oprócz tego dużo grała na deskach teatrów, m. in. u
Grzegorza Jarzyny. Za role w "Nic" i "
Diabły, diabły" została nagrodzona Złotymi Lwami na festiwalu w Gdyni. Zmarła 19 lutego 2017 roku.