Piękna dziewczyna, ideał piękna dla mnie. Gdy zobaczyłem ją w teledyskach Aerosmith z 1993, aż mnie zamurowało, co ja bym dał, aby mieć te 18 lat w tym 1993 i spotkać ją w swoim życiu.
też ją oglądałam w teledyskach Aerosmith. Jak byłam jeszcze gówniarą chciałam być taka ładna jak ona:)
Będąc świeżo po obejrzeniu teledysków z Alicią, które zrobiły na mnie niemałe wrażenie, miałem dokładnie takie same przemyślenia :).
No, była wtedy moją boginią:D. Piękna, seksowna i intrygująca. Szkoda że jej kariera tak zastopowała, i teraz niewielu już o niej pamięta.
Była piękna nie tylko w teledyskach, w filmach też ją lubiłam. Mimo jej urody słodkiej Amerykanki, moim zdaniem sprawdziła by się w wielu dobrych filmach. Wciąż trzymam za nią kciuki :)
Z tamtych klipów, pamietaj jej niesamowite włosy, które miały piękny naturalny kolor, były sypkie, zdrowe, puszyste. Alicja w naturalny sposób, bez mizdrzenia, była wtedy mega seksowna, zmysłowa na taki niewinny sposób. Dzisiejsze plastiki-glonojady typu Pietrasińska nawet nie dorastają jej do pięt.
O tak! Wtedy każda nastolatka chciala byc taka jak Alicia, a kazdy chlopak chcial miec taką dziewczynę jak ona.
Z klipow najbardziej lubie Cryin'.
Scena w barze. Chwile potem skopała złodziejaszka. Cały ten klip to klasyk i arcydzieło.
http://img0.liveinternet.ru/images/attach/c/2/73/214/73214218_AEROSMITH__CRYIN5. jpg
hahaha widze że masz zajawke na to :) ale rzeczywiscie tamte piosenki teledyski miały swój klimat i o cos w nich chodziło to już jednak nie wróci. Mie bardzo podoba się z kolei "amazing"
Amazing. Sex na rozpędzonym motocyklu i awionetka wymiatają.
Teraz tylko gole doopy Gagi i Miley blee.
"Mie"? :)
To był fantastyczny amerykański klimat. Kicz w dużym stopniu, ale podczas oglądania podobnych klipów czuje się bliskość. Mam swoją osobistą teorię dlaczego jest to takie piękne.
Cyfrowe nagrania HD, upiększanie w programach komputerowych, idealny mastering... To wszystko nadaje się do laboratoriów, nie dla ludzi.
Dla człowieka zdrowe jest to, co nie jest idealne. Nagrywanie na taśmy, odsłuchy z winyla, teledysk w śnieżącym TV. A życie jakieś barwniejsze.
Moje dzieciństwo to przełom 90'/00'. Szkoda, że to nie wróci. Jak byłem nastolatkiem grałem na gitarze marząc o karierze a'la Aerosmith czy Metallica, teraz już nie ma nawet prawdziwych rockmanów.
Ale. Każde pokolenie mogło mówić tak samo. Morał "O północy w Paryżu" poprawia mi w takich chwilach melancholijny nastrój.