"Half-Life", jedna z najlepszych gier końca XX wieku, wciąż nie doczekała się wersji kinowej. Szef studia Valve, w którym gra powstała, winą obarcza hollywoodzkie wytwórnie i w jednym z ostatnich wywiadów zasugerował możliwość nakręcenia filmu własnymi środkami. Zdaniem szefa Valve Hollywood nie miało żadnego respektu dla gry. Proponowane scenariusze i pomysły fabularne były tak złe, że już gorsze być nie mogły. Aby chronić integralność gry studio powróciło do pomysły sprzed kilku lat, kiedy to chciało samo zatrudnić scenarzystę i pozostawić sobie pełną kontrolę artystyczną. "Half-Life" opowiada historię młodego naukowca Gordona Freemana, pracownika tajnej bazy wojskowej Black Mesa, która w wyniku wypadku zostaje opanowana przez monstra z innego wymiaru. Co gorsza winą o to zdarzenie obarczono właśnie Freemana...