James Gunn ogłosił na Facebooku, czego z całą pewnością nie zobaczymy w drugich
"Strażnikach Galaktyki". A ponieważ chodzi o ważny element całego kinowego uniwersum Marvela, niektórzy z fanów mogą poczuć się zawiedzeni.
Chodzi mianowicie o Infinity Stones – artefakty stanowiące oś nadrzędnego konfliktu napędzającego świat kinowych widowisk Marvela. Ich zdobycie jest celem Thanosa. Bohater został zaprezentowany światu w
"Avengers", ale to właśnie w pierwszej części
"Strażników Galaktyki" spędził najwięcej czasu na ekranie. Kiedy więc pod koniec
"Avengers: Czasu Ultrona" Thanos zadeklarował przyjęcie bardziej aktywnej roli w nadchodzącym czasie, niektórzy sądzili, że może go być całkiem sporo w
"Strażnikach Galaktyki 2".
Teraz
Gunn rozwiewa te nadzieje. Reżyser wyraźnie podkreślił, że jego film jest historią Strażników, a nie opowieścią, która ma stanowić wstęp dla innej historii.
Co to dokładnie oznacza, przekonali się uczestnicy niedawnego Comic-Conu w San Diego. W pokazanym na konwencie materiale ujawniono, że Strażnicy będą mieć ręce pełne roboty za sprawą Ravagers pod przewodnictwem Taserface'a (
Chris Sullivan) i Sovereign, którymi dowodzi Ayesha (
Elizabeth Debicki).