Dokładnie. Kompletnie tego nie zrozumiałem. Tak samo nie do końca rozumiem, jak prokurator wpadł na pomysł, z tym włóczęgą? Przecież nigdy go na oczy nie widział? Słyszał tylko majaczenie pijaka, więc skąd mógł wiedzieć, że ten włóczęga był podobny do Budnika? No chyba, że coś przeoczyłem.

Mnie się zdarza czasami skleić niepasujące fakty, które w efekcie dają prawdziwą odpowiedź. Chodzi o to, że prokurator myślał o swojej dziewczynie, a lekarka o kimś innym. Wprowadziła go w błąd, myśląc, że pyta o inna pacjentkę. Kiedy zobaczył całą i zdrową dziewczynę skleiło mu się, że w sumie to trupem nie zawsze musi być trup.. A włóczęga zginął i nikt się nim nie zainteresował.

Oj, ale scenariuszowo to bardzo mocno naciągane bo jak wspomniałem, przecież on nie miał pojęcia, jak wyglądał ten włóczęga, a mówimy tu o kimś, kto musiał być bardzo do Budnika podobny.

Nie rozumiem, po co miałby znać wygląd włóczęgi...

Żeby móc zrozumieć, że ten trup to był włóczęga, a nie Budnik? Bo przypominam, że znaleźli trupa Budnika. Bez tego cała teoria jest kompletnie bez sensu bo włóczęgi na oczy nie widział i nie mógł wiedzieć, że był do Budnika podobny. Biegał po szpitalu i wypytywał jego koleżki jak się ten włóczęga nazywał, ale nawet nie zapytał jak wyglądał.

Nie wystarcza fakt, że Szewski uznał zaginięcie za morderstwo z upozorowaniem na kogoś innego? To, że był podobny jest potrzebne post factum, do zrozumienia dlaczego prokurator się dał nabrać. Gdyby widział go za życia pewnie w moment to skojarzył i pod beczką powiedział by: Chwila, ale to nie Budnik, to zaginiony włóczęga.. To jest kompletnie bez sensu

Wybacz, ale to jest idiotyczne. Szewski gdzieś kątem ucha zasłyszał ględzenie jakiegoś pijaczyny, że jego kumpel się nie pokazuje, komendant sam dodał, że ten jego kumpel jest spoza powiatu/gminy i co, mamy 'kupić', że Szewski słysząc o innej dziewczynie w myk załapał, że doszło do 'zamiany ciał' i że to akurat ten pijaczyna? Przecież to jest tak grubymi nićmi szyte, że słów brakuje. Budnik mógł zabić kogokolwiek, a nie akurat jakiegoś pijaka, a Szewskiemu wystarczyło zapytać o nazwisko by błyskawicznie zdążyć w ostatniej chwili. Gdyby to wpletli mądrzej w fabułę, np. gdyby Szewski zobaczył zdjęcie (np. na posterunku) tego zaginionego włóczęgi i zobaczył podobieństwo, to by miało sens. W obecnej formie to już podchodzi pod kino z gatunku SF.

bo cały dowcip polegał na tym żeby ucharakteryzować menela na Budnika a mniej odwrotnie ( jak mieli trupa Budnika to przestali go szukać), na pierwszy rzut oka wszyscy menele są tacy sami brudni i śmierdzący (wiem że to wredny stereotyp) ale spojrzysz raz i się przestajesz przyglądać zwłaszcza jak go nie szukasz, Jak zidentyfikowali Budnika to przestali go szukać ,a menel od początku nikogo nie interesował i Budnik to wykorzystał. Ludzie czy myślenie aż tak boli? Książki trzeba czytać !

Jeżeli kogoś myślenie boli, to autora scenariusza/książki. Mamy do czynienia z mrocznym kryminałem, a nie kinem superbohaterskim. Ucharakteryzować menela na Budnika? Słyszysz siebie? Przecież taka rzecz by wyszła od razu. To XXI wiek na litość Boską. Procedury są. Porównali by odciski palców i raz dwa by wyszło, że to nie Budnik. Koleś zabity w rytualny sposób, cała masa badań...

w Polsce ? a co to CSI Sandomierz ? prokurator zidentyfikował i wystarczy ? takie są realia

Mało wiesz o policyjnych realiach w Polsce. Tu akurat nie trzeba zadnego CSI, zwykłe standardowe procedury. To brutalne morderstwo, a nie kradzież kury.

dobrze ale odpowiedz sobie na pytanie ile trwa zanim prokurator dostanie wyniki tych badań? więc na początku wszystko opiera się na identyfikacji ,zanim on dostał by te wyniki Budnik gdyby mu się udało byłby dawno za granicą