Cóż za afront obsadzać Ostaszewską na żonę prokuratora, skoro przecież ona grała żeńską wersję Szackiego w Uwikłaniu. To tak jakby Teo rozmawiał przez telefon z samym sobą, tylko wersją female. Może i zabawne, może i taki smaczek, ale uważam, że to negatywnie wpływa na głębokość filmu.