Popiełuszko boksujący worek, nijaki i dosyć marginalnie potraktowany jako postać drugoplanowa, Piotrowski biedny prześladowany z prześladowanym synem, prawie że na piedestale filmu. Ja siedziałem za odmowę służby wojskowej na Mokotowie w czasie gdzie był wtedy też Piotrowski i jego wesoła kompania. Mieli wszelkie możliwe w więzieniu przywileje, a nawet więcej niczym pączki w maśle. Codziennie biały chlebek, telewizor na stałe pod celą co nawet pracujący dostawali go na dwie godziny tylko w piątki. Łaźnię i świetlicę kiedy tylko chcieli, widzenia 2 razy w tygodniu, wynosili z nich toboły żarcia, gdy ja za próbę przemycenia pomidora trafiłem na 14 dni na "twarde" łoże. Obejmowały ich wszelkie amnestie co wciąż skracało im wyroki. Nie, nie żalę się tylko uświadamiam jak było. Holland tak poprowadziła narrację że momentami chce się kibicować i współczuć oprawcy, zresztą Ed Harris zagrał wyraźnie lepiej (pewnie to też kwestia reżyserowania) niż Lambert. Kiedyś ktoś znający księdza Popiełuszkę mówił że jak zobaczył scenę boksowania w worek to mało nie umarł ze śmiechu. Samo porwanie i bestialskie morderstwo w czasie kręcenia filmu było dokładnie znane z procesu sądowego i wiadomo że odbyło się o wiele brutalniej.