D. Kolak, A. Kulesza, M. Dębska. Zapomniałam, że to aktorki, widziałam alkoholiczki i świat wokół nich - breję, bagno, lodowisko i grudowisko. W filmie nie ma gładkich powierzchni, to bardzo niekomfortowa jazda po wybojach. Choroba alkoholowa niszczy mózg, wyjaławia emocjonalność, zmienia osobowość.
W krainie lodu profesor Malickiej (Kolak) nawet instynkt macierzyński, to tylko chwilowy bełkot w czasie rozdania nagród "Lekarza ludzkich serc". Tu profesor wzrusza się, jest dumna i dziękuje córce- zdolnej młodej lekarce ble ble.... Bez publiki i "na głodzie" alkoholowym krytykuje ją, odpycha, nazywa "takim sobie internistą z Pruszkowa".
W świecie DDA Magdy (Dębska), która tonie jakby bez powodu i refleksji, gwałt to skutek jej nieodpowiedzialnych zachowań, a nie zbrodnia!
No i totalny misz masz w roli pani prokurator (Kulesza). Ta postać płynie w odmętach i oparach C2H5OH bez konsekwencji i prawie bez autorefleksji. Niestety jej zawód, koneksje i warunki finansowe pozwalają, by to trwało i trwało. Świat imprez po pracy, wieczorami, na balach, wyjazdach , preteksty się mnożą. W zupie alkoholowej sentymentalną jawą jest syn „ taki malutki jest, chyba ma z 8 lat”. Raz pani prokurator wykrzykuje powód swojego picia- zdradę męża. Ale czy jej wtedy współczujemy? Reżyser bawi się naszą empatią, czy stawia przed nami lustro? Świetnie zagrane postacie uzależnionych kobiet, trudno uwierzyć, że to warsztat! Czyli to WARSZTAT.