Nakręcona byłam na ten film. Film się skończył - ja nic nie poczułam. Żal jedynie. Żal mi było córki Teresy i syna Doroty. I szacun dla pani Wandzi za postawienie się :) Dla mnie Maria Dębska najlepsza. Ale oczekiwania od filmu miałam dużo większe. Na razie nie oceniam, bo ocenię nisko. Zobaczę za kilka dni, czy nadal jest mi obojętny.
SPOILER------A mnie sie bardzo podoba podoba takie zakończenie-"niedokonczone"- niby nie wiemy co się wydarzy ale w sumie to wiemy-dobrze nie będzie raczej, nawet watek najmłodszej -niby chwilowy heppiendzik ale w sumie wcale nie heppi...
Wątki niby oklepane ale jakże prawdziwe i SMUTNE-- upadek kasjerki byłby lepszy niż profesor medycyny?? Nie.
Nie byłby lepszy, bo ta choroba nie wybiera, wszyscy są równi wobec niej, ale byłby może szybszy, bo nie stać byłoby jej na kroplówki podtrzymujące, na lepszy i droższy alkohol i mogłaby się szybciej znaleźć na bruku.
Ja również czekałam na ten film. Temat ważny, trudny i wcale nie tak często podejmowany - alkoholizm kobiet jako główny wątek filmu. Zgadzam się też, że czegoś zabrakło choć nie wiem czego (niekoniecznie morału czy podsumowania ale "czegoś" - może 10-15 min. które gdzieś docisnęły by wątki? A może otworzyły nowe furtki, pola interpretacji. Film dobry,z pewnością wart obejrzenia ale czegoś brakuje...
nic ciekawego, żadnego woooow nie było. No i jak dla mnie, to ten film nie ma zakończenia....
SPOILER: Byla taka w sumie koda. Początkowa scena obiadu, pod koniec też. Mamy wątek córki zamknięty. Dojrzała. Piła, bo miała kwas z ojcem. Pojednali się tą jej ciążą Wątek ordynator też z finałem, przegrała, poszła w kierunku Agnieszki Kotulanki. Zresztą czułem, że tu była inspiracja jej degradacją. Co do prokuratur, też przegrała. Możemy sobie dopowiedzieć, że zrobi jeszcze większą kabale, że straci dom, że się zapije. Czytelne to jest na podstawie losów bohaterów, przynajmniej dla mnie.
Spoiler:
Osobiście wydaje mi się, że wątek najmłodszej wcale nie został tak zamknięty. Warto zauważyć, że ta scena z obiadem i informacją o ciąży była dość specyficzna. Po pierwsze, uwaga osób nie skupiała się na ciąży, tylko na ojcu, który chciał sięgnąć po alkohol (był alkoholikiem). Żona zaczęła się nim zajmować, córka zaczęła go przytulać. Powinno być na odwrót.
To wcale nie otwiera wspaniałej drogi przed nimi, bo gdy uwaga skupi się na córce, będzie słabiej... Tak myślę. Raz jej się udało szybko "zejść" z tematu, ale czy drugi też się uda?
Pozostałe rzeczywiście, tak jak napisałeś. Raczej oczywiste, ale wciąż dla naszej wyobraźni
SPOILER------A mnie sie bardzo podoba podoba takie zakończenie-"niedokonczone"- niby nie wiemy co się wydarzy ale w sumie to wiemy-dobrze nie będzie raczej, nawet watek najmłodszej -niby chwilowy heppiendzik ale w sumie wcale nie heppi....
I w tym jego siła! A jakie miałoby być to zakończenie? Żyła długo i szczęśliwie? Życie trwa... A co będzie? Podobno miało być na koniec samobójstwo Teresy - reżyserka zrezygnowała z tego. Czy to na pewno byłoby lepsze? Jeszcze trzeba by było wszystkie uśmiercić, to wtedy jest zakończenie, a przecież dopóki życie trwa, zakończeń nie ma! To nie jest film o spektakularnej, wymyślonej historyjce, lecz o życiu....
Oświeć nas panie własną wizją tej tragedii, której nie zrozumieli widzowie i ci co mu sprezentowali Oscara. Wytłumacz nam co tam zostało skopane!
Sarkazm oblepiony złośliwością...zbyteczny.
Pan Cage otrzymał Oskara , za posiadanie odpowiedniego wujka i cioci...
Jego "gra" przerysowana , tandetna i płaska.
Pomysły reżysera , na to , jak wygląda alkoholizm , maksymalnie dostosowane do wiedzy 14 letniego widza...
Filmy : "Żółty szalik" i " Pod mocnym aniołem"
powinny w tym momencie otrzymać kilka "Oskarow"...
Widać, że z alkoholizmem masz do czynienia jedynie z poziomu ekranu telewizora ;-) "Żółty szalik" jest bardzo dobrym filmem pokazującym bolączki tak zwanych "wysoko funkcjonujących alkoholików" czyli drobny wycinek problemu. Smarzowski nie ma pojęcia o alkoholizmie a jego film to produkcja na poziomie "Trudnych problemów" Polsatu. Coś tam słyszał o terapiach, alkoholikach i książkach o nich ale to trochę za mało aby zrobić prawdziwy film o alkoholikach. A już na pewno o terapiach. Terapia u Smarzowskiego to komedia nie mająca nic wspólnego z realiami. Wszystko pod publiczkę, którą się epatuje wulgaryzmami i chamstwem nie występującym na terapiach bo każde jego okazanie skutkuje wyrzuceniem z zajęć. Natomiast Cage pokazuje czym się alkoholizm kończy naprawdę. Nie radosnym ukończeniem terapii i myślą o kolejnym zapiciu, nie powrotem za zapomnianym żółtym szalikiem tylko zgonem alkoholika. I do tego zgonem w zapomnieniu, w upodleniu, w śmiertelnej chorobie. I dlatego to co zrobił Cage ma wartość artystyczną i dydaktyczną natomiast gniotek Smarzowskiego to jedynie finansowy samograj i okazja dla nieuświadomionych alkoholików, że jeszcze mają czas bo nie jest przecież tak źle bo jeszcze nie s.r.a.j.ą pod siebie.
..."Żal jedynie"..-------------------i o to chodziło- jeden wielki smutny ŻAL...tych wszystkich ludzi.....
Mam podobnie. Film "Tylko" niezły. Oczekiwania były większe, ale jakoś takoś film mnie nie porwał, nie wstrząsnął mną. Historie jak historie. Dużo ciekawiej opowiadał Smarzowski w Pod Mocnym Aniołem i Koterski we Wszyscy Jesteśmy Chrystusami, jeśli już trzymać się tematyki alkoholizmu.
Smarzowski "opowiadał", ale na podstawie prozy Pilcha- alkoholika nota bene, Koterski też nie ukrywał nigdy swojej choroby. Dębskiej zabrakło chyba jednak trochę "alkoholowej praktyki", stąd miałkość tego filmu. We mnie film prawie nie wzbudził emocji, poza naprawdę dobrą grą aktorską. Kulesza była świetna w tej roli i chociaz nigdy za jej aktorstwem nie przepadałem, ta rola zostaje w pamięci. Bardzo sugestywna.
Co do samej treści: problem choroby alkoholowej przedstawiony został bardzo dostępnie i brawo pani Kindze Dębskiej za podjęcie tego trudnego tematu. Wychwycone zostały podstawowe mechanizmy obronne systemu aluzji i zaprzeczeń występujące w tej chorobie, czyli minimalizowanie, obwinianie i racjonalizacja. Wszystkie trzy kobiety próbowały coś z tym problemem robić, bo w życiu każdej z nich wystąpiło jakieś "tąpnięcie" i myślę, że reżyserka z pełną świadomością i rozmysłem filmu nie dokończyła, bo czasami trzeba kilku takich tąpnięć, żeby poważnie się swoim problemem zająć. Trudno powiedzieć, czy Magda mityngi AA bedzie kontynuować, bo bez terapii raczej sa kolosem na glinianych nogach.Dwie inne panie próbowały terapii, ale mechnizmy obronne wygrały. Cóż, wyglądało na to, jakby reżyserka chciałą powiedzieć: "do następnego razu". Tylko najgorzej, że ten następny raz może być równiez ostatnim....
W tym filmie Kulesza zagrała bezbłędnie. Tym bardziej, że jej histeryczne reakcje obronne były na poziomie dziecka. Ale mimo słabości scenariusza tej postaci Kulesza zagrała to bardzo wiarygodnie. Zakupiłam się też na jej urodzie. Pani Agata to rzadki przykład dojrzałej kobiety która z wiekiem zyskuje na atrakcyjności.
Po,pierwsze, nie jest to na pewno żadne arcydzieło sztuki filmowej. Ja nawet bym porównała ten film do swojego rodzaju dokumentu. Nie ma gmerania się w emocjach, doszukiwania przyczyn, rozdrapywania ran z przeszłości. Myśle, ze Dębska wcale nie chciała nas z bohaterkami za mocno emocjonalnie wiązać. Ona potraktowała temat dość chłodnym okiem, po prostu przedstawiła zjawisko.
Pytanie, jaki był jej cel. Przestroga przed nałogiem? Zwrocenie uwagi, że alkoholizm to nie jest ani domena mężczyzn, ani nizin społecznych? Mnie, jeśli czegos brakuje to odpowiedzi na to pytanie. Bardziej wyraźnego przesłania.
Ale historie są spójne, prawdopodobne. Swietnie zagrane. Film pozostawia wrażenie.