Już sam fakt, że zabierają chorego w jakieś podziemia, gdzie doktor "zbierałem leki" trzyma dwie inne osoby, jest irracjonalny.
Dalej jest już coraz lepiej. Więc mamy odkryte taśmy, a tam cuda i zwidy, mamy pojawiającego się i znikającego młodego lekarza, wreszcie sprawa samobójstwa pacjentki - nie wezwano policji. Co ten doktorek chciał zrobić i co zrobił z ciałem? A jak zaczęli świecić latarkami przez lusto weneckie o oświetlać wnętrze...
A na koniec perełka. Bitwa na teksty. Przebiła nawet miłość, która tu zwyciężyła.
Serio. Botwa na teksty. Normalnie jak scena z Brygady detektywów, jak dwie siły naparzala się muzycznie...