PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=608593}

Yuma

6,3 76 232
oceny
6,3 10 1 76232
5,2 14
ocen krytyków
Yuma
powrót do forum filmu Yuma

Antytyp

ocenił(a) film na 8

"Yuma" to słowo, które na pierwszy „rzut ucha” raczej nie przywodzi na myśl żadnych asocjacji. Sprawdziłem. Nic zresztą dziwnego, przynajmniej odnośnie do tych, którzy PRL znają tylko ze szkolnej lekcji historii, i to niejednokrotnie przekłamanej. Ja też do nich należę. Yuma zatem to jednocześnie tytuł filmu, ale i „poważny” termin, który w swojej semantyce (rodzaj przestępstwa polegający na kradzieży towarów w zachodnich sklepach, głównie niemieckich; zwana była wtórnym, słowiańskim, sprawiedliwym podziałem dóbr) tłumaczy to, co działo się w naszym kraju niedługo po tym jak Joanna Szczepkowska publicznie, bo za pomocą telewizji, obwieściła rodakom, że komuna upadła. I o tym właśnie traktuje obraz w reżyserii Piotra Mularuka. To jednak jest warstwa dosłowna. Chciejmy wobec tego wysilić się na odrobinę alegoryzmu i dotrzeć do warstwy ukrytej. Zdaje się, że czasy, w których rozgrywa się film, a więc dokładnie trzy lata po tym jak epoka PRL-u postanowiła ustąpić miejsca następnej, to tylko pretekst, by opowiedzieć o czymś więcej. A jakieś tło, najlepiej konkretne, o zdecydowanej sile oddziaływania, każdej fabule nadaje tego czegoś, jest w związku z tym mile widziane. Koloryt „potrzydziestolecia” zdecydowanie taki właśnie jest, stąd dobrze, jak sądzę, w jego kontekście unaocznia się inne wątki, niekoniecznie korelujące z tamtą rzeczywistością, niemniej będące relewantnymi, bo ponadczasowymi kwestiami egzystencjalnymi.
„Yuma” zatem to film, można by powiedzieć, o wszystkim po trochu (i tu akurat powiedzenie, że jeśli coś jest o wszystkim, to znaczy, że jest o niczym absolutnie się nie sprawdza – ten film ma konkretne przesłanie), a więc o dość uniwersalnej wymowie, aczkolwiek czasami nieco eklektyczny, budzący poczucie pretensji. Konfrontujemy się tu z tak dobrze znanymi już skądinąd motywami jak miłość, chociaż chyba tu raczej chodzi o jako takie relacje między mężczyzną a kobietą i przyjaźń, która niestety w ostateczności okazuje się tą w wydaniu „pseudo”. Jest też „mowa” o empatii, zazdrości, poświęceniu, władzy, zachłanności i dobrobycie, który, tak okrutnie, ukazuje niesamowity kontrast, przepaść wręcz nie do pokonania między przepychem Zachodu (w tym przypadku konkretnie Niemcy) a nędzą Wschodu.
„Yuma” to, w mojej opinii, czasami epatujący obrazem, moralny esej o tym, że choć dzisiaj mogę mieć wszystko i "de facto" mam, to wcale niewykluczone, że jutro spadnę na samo dno i przekonam się jak słona potrafi być samotność. Film ciekawy, aczkolwiek momentami świat w nim przedstawiony wydaje się narysowany zbyt grubą kreską, na pewno natomiast oddaje to, jak wtedy żyło się ludziom i jak nieśmiertelne są etyczne wartości, których lepiej nie zdradzać. To typ, którego eskalacją antytypową jest ta rzeczywistość, która otacza nas „hic et nunc”.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones