Jakoś mi ten film umknął, a klimaty pirackie uwielbiam, zaś Wyspę Skarbów czytałem wiele razy. No więc pomyślałem - zobaczmy. No i wystarczyły pierwsze 3 minuty - czarny jako Billy Bones i jakieś transpłciowe monstrum jako "Długi John" Silver... Niech mnie ktoś kurcze zastrzeli, czemu ja muszę żyć w tych czasach upadku kinematografii =(((