Wykopaliska" są nie tylko poszukiwaniem, "grzebaniem" w sensie dosłownym, ale i przenośnym - dokopywaniem się i manewrowaniem wśród ludzkich emocji. Jest to piękny i zarazem oszczędny w środkach obraz, w którym drobne słowa i gesty mają potężną moc. Obraz, ponieważ nie mówimy o typowym, tradycyjnym filmie. Ujęcia, często przypominają melancholijne, pełne spokoju i wdzięku fotografie. Wspaniale współgrają z przemyśleniami bohaterów i podkreślają ich przeżycia. W odróżnieniu od filmów Wesa Andersona, tutaj mamy do czynienia z wietrznymi, prostymi krajobrazami oraz kolorami, które współtworzą tę niezwykłą i na pewnie nie prostą, niezakłóconą troskami historię.
"Wykopaliska" w cichy i dyskretny sposób, tyczą o niespełnionej miłości, braku zrozumienia, poszukiwaniu siebie, dążeniu do sukcesu i wszelkich innych trudach życia. Akcja toczy się spokojnie, wolno, co może być dla niektórych odbiorców irytujące. Dla mnie było strzałem w dziesiątkę. Bo wiecie, to trochę jak z zakazanym owocem :) Gdy uważnie obserwujemy naszych bohaterów, słuchamy ich wypowiedzi, bardziej doceniamy ich uczucia i odczuwamy ich siłę. Czekamy na ich kumulację, wybuch, ale jednocześnie wiemy, że jest to niemożliwe lub nieodpowiednie.
Wszystko przemija. Wszystko zanika. Szczęśliwi Ci, których Bóg/Los obdarzył szczęściem (w jakiekolwiek postaci) w odpowiednim momencie. Szczęśliwi Ci, którzy tego szczęścia nie zakopali :)
Motyw wojenny - też dotkliwie adekwatny, jeśli mówimy o przemijaniu.
Wisienką na torcie jest świetna obsada aktorska! Ralph Fiennes, czy Carrey Mulligan - nazwiska znane i cenione.
Uważam, że jest to naprawdę piękny film! Wzruszający i poruszający, swoim wdziękiem, delikatnością i taktem. Kinowe ptasie mleczko, lecz nieotoczone beztroską słodyczą, lecz kolorami życia. Ptasie mleczko o smaku głęboko skrywanych emocji.
Dziękuję :)
PS Zapraszam na Instagram: kajecikkulturalny :)