Uwielbiam wszystkie części "Wyścigu armatniej kuli" ale ten jest chyba najlepszy. Duża w tym zasługa Farrah Fawcett (którą uwielbiałam - zwłaszcza w "Aniołkach Charlie'go") i Rogera Moore'a. Naprawdę był genialny! Widać że komedia to jeden z jego licznych żywiołów. Mnie osobiście rozwaliła scena:
- Odsuń się kochanie. Ostrzegam, jestem Roger Moore!
- Kto???
- Roger Moore.
I w ryj!