Po pierwszych minutach miałem nastawienie ''jest dobrze'', po czasie przekształciło się to w ''może jeszcze będzie dobrze''. Całokształt mi się nie podobał specjalnie. Fabuła mnie specjalnie nie wciągła. Nie chwyciło mnie za serce chyba... Bądź co bądź ciekawie było posłuchac jak Roth i Norton śpiewają o miłości.