Tak się zastanawiam, jak główny bohater mógł w pewnej chwili stawiać, że blondzia jest jego córką? Pomijam element wyparcia, że zabił żonę i sobie wkręcił, że od niego sama odeszła, ale test ciążowy jasno świadczył o tym, że babka nie dochowywała mu wierności i chciała odejść do kochanka, tak więc nawet w swoich fazach w głowie musiał wiedzieć, że nienarodzony dzieciak był gacha a nie jego i to jeszcze lepiej pasowałoby do jego stworzonej w głowie "bajki", że kobieta zaciążyła z innym i do niego odeszła (a nie, że Kocurro ją zarżnął, wraz z nienarodzonym bękartem).
Ale czemu miałby nie przypuszczać w swoich urojeniach że to mogłaby być jego córka? Przecież test ciążowy zobaczył dopiero po tym jak zabił żonę. A mimo tego że miała kochanka, co podejrzewał, to przecież jakiś czas wcześniej, zanim ich relacje zaczęły się ''oziębiać'', to mogli przecież uprawiać seks...
Niby tak, ale Kot zabił żonę, bo podejrzewał, że ta chce go zostawić, bo ma gacha. Normalnym byłoby - po znalezieniu testu - założenie, że babka była z absztyfikantem w ciąży. Tym bardziej, że idealnie pasowałoby to do jego psychiki, gdzie robił z siebie typową ofiarę (system wyparcia działał u niego pierwszorzędnie), która "została rzucona przez złą kobietę, która nie dość, że kuła go po rogach to jeszcze zaciążyła z innym".
To jest właśnie to o czym mówiła Texel. Opowiadając dwoje historie z dzieciństwa wiele razy zwracała uwagę Jeremiaszowi że patrzy na nie przez pryzmat swoich wspomnień. Kiedy ona opowiadała o swojej szkole z dzieciństwa, on widział swoją szkołę. Więc kiedy ona opowiadała mu o zabiciu kobiety, on widział w niej swoją żonę, przez to że sam ją zabił. Natomiast sama Texel wiadomo że była wymysłem, to jest właśnie to wyparcie.