Bierze widza pod włos i szantażuje emocjonalnie "jestem symboliczny, pełen ukrytych znaczeń, kiedy je odczytasz i zrozumiesz to docenisz". No właśnie niekoniecznie. Relacje sióstr, ich opozycyjność: chaos vs porządek, natura vs kultura, emocje vs rozum, spontanicznosc vs wyrachowanie, poddanie się biegowi vs potrzeba kontroli, odwołania biblijne, relacje z przyrodą i otoczeniem, ekologizm, pierwotna religijość? tak, tak, widzimy, znamy... Nie mam awersji do filmów "niezrozumiałych", ale takich, które pod płaszczykiem symbolizmu i metaforyki ukrywają płytkość i sztampowość tego co mają do powiedzenia i zdają się zakładać, że sam fakt odczytania czegoś podniesie samoocenę widza i tym samym jego ocenę filmu.