Bardzo szalony film ale udany. Widać wiele ukrytych nawiązań do kariery Ala. Podobał mi sie wątek z przedstawieniem jego rodziny (jakież to powszechne, że rodzice mają wywalone na marzenia własnego dziecka i go nie wspierają). FABRYKA jako szczyt marzeń wymiata (nawet nie wiem co się w niej tworzy!). Na końcu Yankovic zażartował z reżyserem na temat swojej śmierci nabierając widzów. Tylko jedno mnie trapi... jak to Yankowić napisał "Eat it" a potem Jackson na bazie tej piosenki zrobił swój kawałem. Przecież tak nie było chyba.... O co tu chodzi? Znowu Al sobie z nas zakpił? :)