Pani Glińska, mam wrażenie, przeniosła różne teatralne sztuczki na ekran i dlatego to trochę nie "pykło". Jestem pewna że w "Studio" wyszedłby z tego fantastyczny spektakl (jak wszystkie Glińskie zresztą). A film troszkę naciągnięty, i wszystko przenika taka specyficzna pop-sub-artystowska-kultura, w sumie nie wiem gdzie w prawdziwym życiu szukać takich ludzi. Ale Warszawa fajnie pokazana, kochany Żoliborz jak z obrazka, można popatrzeć, 6/10.