wyszłam po seansie, jak paru innych widzów! Film cudowny, pogodny, wreszcie rewelacyjne polskie kino bez depresji, chociaż z ogromną dozą melancholii. Jadąc na rowerze całą niedzielę śpiewałam piosenki wykorzystane w filmie w rewelacyjnej aranżacji. "Jak dobrze wstać skoro świt" - naprawdę dobrze, mimo że Jonasz Kofta, który napisał ten tekst na zamówienie, by przekonać proletariat jak to cudownie jest dygać o świcie do roboty, sam jako artysta wolał wtedy pospać, co zdradził w wywiadzie telewizyjnym.
Dodam jeszcze, że wzruszyła mnie do łez kompletnie nowa interpretacja piosenki "Jej portret", którą pierwotnie śpiewał Metz, jako wyznanie mężczyzny do kobiety, a w tym filmie jest to rozmowa matki z córką i z babcią - bardzo wzruszający międzypokoleniowy brak porozumienia i bunt, a zarazem próba ich pokonania.
No, nie wiem, czy eksmisja jest cudowna i pogodna... To jest bardzo depresyjny film, ale w tralalowej otoczce. Krótko - lekarz może rzec z uśmiechem: mam pani raka. I będzie pogodnie, choć z duża dozą melancholii. Czasami lepiej pomyśleć niż śpiewać przez cały dzień.
A cytaty z innych filmów - Stroiński i "Wniebowzięci" ( początek filmu ), Pierwsze kadry - most z "Kariera Nikodema Dyzmy" z Dymszą, Fabijański jako Łazuka z " Nie lubię poniedziałku" - tylko niestety ( dla mnie ) puenta z drewnianym jak kołek Pawlickim położyła film. Mógł sobie pozostać ze swoją urodą "międzywojenną" tylko na fotkach. Ożywili i szlag trafił wszystko. A szkoda.
Tak, Pawlickiego widziałam już w paru produkcjach i jakoś zawsze mnie zniesmacza. Rzeczywiście mógł pozostać wyłącznie w sepii starego zdjęcia!
Spokojnie to przejcie, to nie tylko w Polsce jest tendencja do zahaczenia się na tym co silne, bo jest w podświadomości jakiś nieugaszony ferment. A po drodze piękne obrazy, wdzięk, radość i super muzyka, poszła w chuj. Pięknie, jak ja sie ciesze ze miałem z tym filmem super wyprawę. Ego to ma swoje światy, hahaha, jak dobrze że mi było przy tym dobrze, pomyślności...
"{Film cudowny, pogodny, wreszcie rewelacyjne polskie kino bez depresji, chociaż z ogromną dozą melancholii." Zdecydowanie tak, właśnie ta warstwa niezwykle spójnie zestrojona z sobą, ciepło, wartości, miłość, a jak jest, zawsze jakoś jest.
MUZYKA fenomenalna...
piosenki fajne, ale chyba nie oceniamy piosenek a film, ogladam to jednym okiem przy okazji robiac wszystko inne.. ale zdaje mi sie ze te sceny musicalowe sa zupelnie odetwane od filmu.. szczegolnie z ta krotko wlosa bladynka , .. autorzy tego czegos chyba nie wiedza ze sceny taneczne /spiewane powinny sie komponować z reszta scen filmu.. co do reszty sie nie wypowiadam bo szkoda mi bylo czasu na ten gniot.. ktory bylem w stanie ocenic po 10min ogladania. az mi szkoda pracy ludzi od dźwięku i muzyki..