Właśnie wróciłam z kina i, szczerze, mam dużo pytań. Film jest... słaby. Moim zdaniem producenci zajęli się głównie wciśnięciem jak największej ilości piosenek w ujęcia i wydawaniem pieniędzy na reklamy, aby zwiększyć rozgłos.

Film jest praktycznie pozbawiony fabuły. Pełno niedokończonych wątków i bezcelowych scen. W dodatku kiepski scenariusz. Mogłabym wymienić wiele ujęć, które nic nie wnosiły lub od których wymagało się ciągu dalszego. Sebastian Fabijański grający Stacha nagle znikąd pojawia się na boisku, pije piwo i ogląda filmy? Stąd mamy się dowiedzieć, że jest niespełnionym piłkarzem z depresją, czy czymkolwiek innym? Wiele wątków (żeby nie powiedzieć wszystkie) NAPRAWDĘ wymagało rozwinięcia.
Sceny z Zosią i jej przyjaciółkami były fajne, lecz czuć było kicz (mimo to mi się podobały, kwestia gustu), sceny z Romą i Staszkiem (ich imiona poznałam dopiero po przeczytaniu zakładki "obsada" na Filmweb, w dialogach ani razu nie usłyszałam imienia "ROMA") nie były zachwycające z tego względu, że Preis i Fabijański średnio do siebie pasują. Podobały mi się natomiast sceny z Stanisławą Celińską, których jak na złość było mało.

Ogólnie produkcja średnio udana, skupiona głównie na tym, aby piosenki po prostu były. Grały główną rolę co jednak przeszkadzało. Jeśli ktoś liczy na film porównywalny do "Mamma mia" to się rozczaruje.