Jeżeli ktoś idzie na ten film, by posłuchać sobie starych utworów w nowym wydaniu, to ogólnie polecam. Dobrze brzmią utwory wykonywane przez aktorów. Musical jednak to coś więcej niż muzyka. Wszystko powinno mieć ciąg logiczny i muzyka winna pasować do obrazów na ekranie. Fabularnie ten film przeżył zagładę. Temat do musicalu jest świetny, ale fatalnie zrealizowany. Często mimo, że wątek był o zupełnie czymś innym na koniec wypowiedzi dodawano ze 2 zdania związane z utworem, który za chwilę miał zabrzmieć tylko po to by stworzyć pozorną sensowność działania. Z każdym kolejnym utworem byłem bardziej poirytowany, bo fabuła w tym filmie zupełnie nie trzymała się kupy. Wątek "gry" na koniec filmu jakże symboliczny i gdyby odciąć go od reszty tego tworu to sam w sobie jest naprawdę dobry. Tutaj natomiast wyszedł kiczowato, przekombinowanie. Ogólnie film oceniłem na 4/10, nie było dramatu, choć spodziewałem się, że będzie lepsze. Dobra muzyka, NIEZŁA gra aktorska, fatalny montaż i kompletna rozbieżność fabularna i muzyczna. Za tę karygodną profanację Grechuty zabrałem 2 oczka. Zamordowali ten utwór, jedyny muzyczny minus, a zabrał ze sobą wszystkie jego plusy.