,,W samo południe'' unika efekciarskich pojedynków strzeleckich, by pokazać miejscowych jako bandę konformistycznych ludzi, którzy nie będą ryzykować życiem, aby miasto nie upadło. Mamy jedynie jedynego sprawiedliwego, który kierując się starym kodeksem, mężczyznę z uniesionym czołem, co postanawia uratować honor swojego ,,domu'' i jeszcze raz zaprowadzić porządek, od szui i typów spod ciemnej gwiazdy. Czy nie tego szukamy w westernach - autorytetów?
Wszyscy liczą, że Kane zginie, ale ten wbrew wszystkiemu - czyni swoje, jak na westmana przystaje. Ważne kino - w jakimś sensie ustanawia ,,prawo'', w którą drogę poprowadzi rewolwerowców.