Masakra. Pierwsze co mi przychodzi na myśl i dlatego tak surowo, ponieważ nie spodziewałam się takiej straty czasu... Lubię komedie romantyczne, ale tu nie było sensu i logiki. Niby dlaczego gł. bohaterka jest zadowolona z życia, jakby wszystko jej sprawiało radość? Po co w takim razie dalszy ciąg tej historii, jeśli wszystko robi z uśmiechem na twarzy? Bajka, a nie życie i to do przesady. Film jedynie dla dzieci mam wrażenie.. Obejrzałam jedynie ze względu na "Alladyna", bo podobał mi się Mena Massoud u boku Willa Smitha, w roli księcia i tu też całkiem nieźle wypadł. Gdyby chociaż Laura Marano miała trochę lepszy gust.. No nie był to ani pokaz mody, ani nic ciekawego do obejrzenia. A jej koleżanki z pracy.. Bez komentarza, za głośne, przesadzone i totalnie hmm.. głupie? No inaczej się tego nie da ująć. Każdy chyba zdaje sobie sprawę, jak powinno się zachowywać i wiedzieć, co to kultura. Takie jest moje zdanie.

Film w pewnych sytuacjach przesadzony i to dość mocno. Moim zdaniem nie pasowała tu Laura Marano do głównej roli, no może gdyby jej dali lepszego stylistę.. Dużo lepiej zagrała w "Historii Kopuciuszka. Świąteczne życzenie", czy "Wynajmij sobie chłopaka". Całość wygląda na film niskobudżetowy, brakuje wielu rzeczy, jak dla mnie, a można było coś jeszcze z tego wyciągnąć...