czyli uroczy film Allena. Jasne te same pytania, te same dylematy od lat. Nie przeszkadza mi to - kocham te rozmowy, inteligentny subtelny humor. I tylko Selena Gomez pasowała tu jak pięść do nosa - żadnej lekkości, wiarygodności, wrażliwości. Ani przez chwilę nie uwierzyłam w tę więź między nią a Gatsbym.
Tu się nie zgodzę. Obejrzałam ten film tylko ze względu na
Chalameta (bo go podziwiam) i na Selenę (żeby sprawdzić, jak zagrała). O dziwo pozytywnie mnie zaskoczyła. Duży przeskok pomiędzy "Czarodziejami z Wewerly Place" a obecnym aktorstwem. Była sceptyczną, ale pewną siebie i ładną dziewczyną z sąsiedztwa. Zwykle w filmach irytuje mnie jej mimika, a tu wyjątkowo wszystko zagrało. Może to Woody potrafi wyciągnąć z aktora to co najlepsze.