Filmy reklamujące/promujące zawsze są słabe i tyle. To się czuję oglądając i to boli.
Ten niesmak na źrenicach powodowany jest tym, że to nie promocja towarzyszy filmowi, tylko film jest pretekstem do reklamy.
Zero polotu, zero humoru, mnóstwo oklepanych motywów... film dość szybko obniża poprzeczkę i wyłącza mózg, stąd krytyka będzie mniej zażarta niż powinna.
Co do filmu wnosi postać Żurawskiego?
PISF z kolejnym gniociskiem na koncie, brawo.