Według tego filmu albo jesteś abstynentem albo pijesz codziennie do nieprzytomności. Absolutnie nie istnieje nic pomiędzy. Nie da się przecież wyjść na imprezę powiedzmy raz w tygodniu albo spotkać ze znajomymi i napić się z nimi piwa, drinka czy co tam kto lubi. Jeszcze musiało być "dramatycznie" na koniec, więc dziewczyna umiera po kilku kieliszkach (nie pamiętam dokładnie, ale dawka śmiertelna to nie była. Prędzej bym uwierzyła, że np zadławiła się własnymi wymiocinami albo potknęła i uderzyła się w głowę). Później obejrzy ten film jakiś nadopiekuńczy rodzic i dziecka z domu nie wypuści