Opis Filmwebu ma się nijak do faktów. Film stanowi ekranizację klasycznej francuskiej farsy z końca XIX wieku i na pewno nie jest komedią romantyczną. Kochanek popularnej śpiewaczki musicalowej, chcąc awansować społecznie i finansowo, potajemnie zaręczył się z córką owdowiałej baronowej, ale nie potrafi się zdobyć na odwagę i zakończyć romansu. Tymczasem wokół urodziwej artystki o dużym temperamencie kręci się także zakochany w niej południowoamerykański wojskowy, przebywający w Paryżu na emigracji, oraz podrzędny urzędnik, który usiłuje ją zainteresować swoimi marnymi piosenkami.
Jak to w farsie, wszyscy wszystkim wchodzą w paradę, jest dużo biegania (również na golasa) i zamieszania, a nawet przepychanie się obok kamerzysty (co chyba należałoby nazwać metahumorem sytuacyjnym). Autorzy filmu zdecydowali się też na pewien – ryzykowny, acz oryginalny w swym komizmie – anachronizm. Zagrane jest to nieźle, natomiast bardzo męczą zdjęcia, zdominowane przez panoramowania i szybkie przeskoki obiektywu w dużym zbliżeniu, z jednej postaci na drugą, które wraz z natrętną muzyką mają podkreślać wariackie tempo akcji. Można obejrzeć, zwłaszcza dla Béart, która jak zwykle zachwyca urodą, ale trudno nie zauważyć, że próbę czasu znacznie lepiej znoszą pochodzące z tego samego okresu komedie Oscara Wilde’a.