Czemu niemal za każdym razem, gdy oglądam film, w którym młoda dziewczyna wychodzi za starawego faceta, którego nie zna, to on okazuje się być despotycznym zboczeńcem zmuszającym ją do aktywności seksualnych? Corneliusa przedstawia się od samego początku jako zwyrola rzucającego zboczonymi tekstami i traktującego Sophie jako osobę zobligowaną do spełniania jego seksualnych zachcianek. Po co? Pewnie po to, by usprawiedliwić jakoś zdradę, jakiej dokona Sophie. Trochę mnie wkurza takie demonizowanie postaci Corneliusa, żeby tylko wytworzyć u widza określone stanowisko poprzez proste przekazy typu "stary zbok ochajtał się z powodu układu, a nie prawdziwego uczucia". Tylko, że takie układy bywały wówczas dość powszechne i to, że ludzie się na nie decydowali, nie oznacza od razu, że byli zdeprawowanymi zboczeńcami i materialistami.
Książkę czytałam dawno, jednak wydaje mi się, że Cornelius był w niej postacią dobrą, prostoduszną i uczciwą.
Nie czytałem książki, ale z filmu również odczytałem Corneliusa jako postać bardzo pozytywną. Owszem, pragnął potomka, ale nie zauważyłem u niego jakiś specjalnych dewiacji seksualnych. W trakcie filmu można nawet zauważyć, że zaczyna mu zależeć na
Sophie.
Z czasem faktycznie zdobywał sympatię widza, jednak mam wrażenie, że zastosowano nieczyste chwyty wobec tej postaci.