PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=829316}

Trzy tysiące lat tęsknoty

Three Thousand Years of Longing
6,4 11 083
oceny
6,4 10 1 11083
6,2 22
oceny krytyków
Trzy tysiące lat tęsknoty
powrót do forum filmu Trzy tysiące lat tęsknoty

Film jest dobrze nakręcony (choćby obraz, dźwięk, efekty specjalne), dobry aktorsko, więc przyjemnie się go ogląda, ale jeżeli dłużej się zastanowić nad jego niedorzecznościami, cóż właściwie oglądamy?
1. Dżin, który przybiera rozmiary słonia, by potem "przystosować się" poprzez zmniejszenie. Ale przecież dżin miał już do czynienia z ludźmi w czasie trzech poprzednich uwolnień, w czasie żadnego z nich nie przybierał monstrualnych rozmiarów. Co go naszło przy czwartym uwolnieniu?
2. Dżin nie mógł normalnie egzystować w Londynie z powodu "szumu" urządzeń (telewizorów, satelit, całej otaczającej nas techniki). Dlaczego dżin nie miał z tym problemu na początku filmu, w scenach w hotelu w Istambule? Turcja to taka zielona wyspa, jeszcze nie dotarły tam internet czy telewizja? Jest tylko, widoczny w filmie, cudowny widok na Bosfor?
3. Postacie historyczne. Autorzy filmu potrafią całkiem zgodnie z rzeczywistością opowiedzieć tragiczną historię Mustafy, syna Sulejmana Wspaniałego (intryga dworska, egzekucja). Ale już sportretowanie postaci króla Salomona? Salomon jako wędrowny wiolonczelista, który swoją muzyką i innymi sztuczkami zaskarbia sobie uczucia odwiedzanych władczyń? Co to ma wspólnego z historycznym Salomonem, królem panujących u szczytu potęgi Izraela, budowniczym słynnej świątyni? To całkowita niedorzeczność. Trudno w tej asymetrii jeżeli idzie o ukazanie poszczególnych historii za przypadek uznać fakt, że w tworzeniu filmu brała udział liczna ekipa turecka. Dla każdego osadzonego w judeo-chrześcijańskim kręgu cywilizacyjnym takie sportretowanie Salomona woła o pomstę do nieba!
4. Dwie starsze panie. Jaka jest ich rola w filmie? Dla fabuły - żadna. Ale poprzez krótki, dziwny i sztuczny dialog z główną bohaterką mają pokazać, że stara ludność Europy to ksenofobi. I tyle, one nie odgrywają żadnej innej roli.
Można by tego zapewne wymieniać jeszcze więcej, ale szkoda zachodu, powyższe mnie już w zupełności wystarczy, by po głębszym namyśle uznać, że ten film to tylko błyskotliwa pocztówka z Turcji, ale nie film niosący ze sobą cokolwiek więcej, a szkoda.

FilmowiecJohnny

Akurat taka trawestacja Salomona w wariancie "Baśni z tysiąca i jednej nocy" mi się podobała. Salomon był w końcu synem Dawida, no i był znany ze swojej pasji do kobiet niestety, w Biblii bodaj ma 300 żon, choć to oczywiście alianse polityczne. W "Baśniach.." Salomon jak najbardziej włada mocą zaklinania dżinów. BTW królowa Saba też nie goli nóg w kanonie ;) Poza tym konia z rzędem temu, kto poprawnie przedstawi w dowolnym filmie Filistynów jako protogreków, wydziaranych w rytualne tatuaże i z dredami, np. w pojedynku Dawida z Goliatem. Czy w ogóle w jakimkolwiek filmie Dawid jest rudy i młodzieńczej, delikatnej budowy, jak w ST?

Lokepine

Niestety nie znam sposobu przedstawienia Salomona w „Baśniach z tysiąca i jednej nocy”, więc nie mogę się wypowiedzieć na ten temat. Czy mówiąc o „Baśniach...” masz na myśli wydanie pod red. T. Lewickiego z 1973 r. czy jakieś inne?
Kojarzę jedynie, że o tym, jakoby Salomon miał mieć władzę nad dżinami, wspomina Koran.
Wiesz, ja nie przeczę, że Salomon miał 300 żon, o których wspominasz, faktycznie odnotowuje to Biblia, czyni wręcz z tego ważną cechę jego życiorysu. Nie zdziwiłbym się więc, gdyby chciał posiąść także królową Saby (czy, jak wolą autorzy filmu, Sabę). Niemniej w filmie dokonuje się dla mnie całkowicie nieuprawnione przesunięcie akcentów: choć w Biblii to królowa Saby przybywa z daleka by odwiedzić Salomona i przynieść mu dary, bo dotarły do niej legendarne pogłoski o jego mądrości (1 Krl 10,1-10), to w filmie Salomon okazuje się wędrownym grajkiem-kuglarzem, podczas gdy Saba jest postacią centralną, a Salomon musi ubiegać się o jej względy. Czy naprawdę król o jego pozycji, mając 300 żon i 700 nałożnic, siwienie prosperujące państwo do zarządzania, jeździłby po obcych państwach, żeby uwodzić tamtejsze władczynie? Czy w ogóle słyszano w historii o jakimkolwiek władcy, który wyruszałby w trasę, niczym gwiazda rocka, by w czasie swoich występów podbijać serca napotkanych kobiet i współżyć z nimi po skończonym występie? Dla mnie to piramidalny nonsens.
P.S.
Nie wiem czy istnieje film ukazujący wiernie Dawida, przynajmniej ja takiego nie widziałem ;)

FilmowiecJohnny

W dzieciństwie (niestety) wypożyczałam "Baśnie z tysiąca i jednej nocy" w takim 9-tomowym wydaniu, bardzo prawdopodobne, że to było wydane w latach 70-tych. W 80% czysta pornografia. Nie mam pojęcia, czemu biblioteka publiczna wypożyczała to dzieciom, pewnie bibliotekarki nigdy nie zajrzały. Tam Salomon jest magiem, władcą dżinów i rozpustnym królem, tak jak w filmie, który widzieliśmy.

Zasadniczo zgadzam się z tym, co piszesz, ale w tradycji arabskiej, w baśniach tak jest właśnie przedstawiany. Prawdopodobnie te koraniczne pomysły to rozwinięcie motywu z "Pieśni nad pieśniami", gdzie wpływowym możnym, który stara się kupić pasterkę jest właśnie Salomon Pnp 8:10-12, 8, co jest skontrastowane z całym poematem, gdzie miłość pasterki jest wynikiem wzajemności pasterza, a nie okupem, jaki oferuje Salomon. Przy prostszej interpretacji Salomon, ugania się przez całą pieśń za królową Saby i obydwoje grają w starożytny odpowiednik XVIII-wiecznych sielanek, gdzie arystokracja bawiła się cosplaye pasterek i pasterzy, budowali sobie sztuczne groty, owieczki do zabawy były czyste i malowano im różki na złoto etc. W Pnp 3:6-11 masz opis lektyki Salomona przybywającej z pustyni, a Salomon jest tam odstawiony jak gwiazda rocka :D, a Szulamitka jest śniada, ale piękna Pnp 1:5-6. Ale wg mnie taka interpretacja potwornie trywializuje ten poemat i gdyby taki był jego sens, to nie byłoby go w kanonie biblijnym.

Salomon jako ktoś, kto sobie brał żony z Egiptu, symbolicznie reprezentuje postępującą deprawację i pójście artystycznymi (gra na cytrze) i toksycznymi (via Batszeba, Tamar) śladami Dawida, więc mnie to przedstawienie w filmie tak nie razi. Salomon, podobnie jak Dawid jest w Biblii upadłym królem, który zaczyna pobożnie i wspaniale, a kończy jako lubieżnik i bałwochwalca.

Naturalnie masz rację, że Turcy ładują tu swoją politykę historyczną. Podobnie jest w niezłej koprodukcji australijsko-tureckiej Russela Crowe na temat Gallipoli "The water diviner", Turcy są tam mili, racjonalni i inteligentni, Konstantynopol turecki do sześcianu a Grecy to terroryści wyglądający jak ISIS >.<

Lokepine

Kurcze, to naprawdę nieodpowiedzialne, że ta biblioteka wypożyczała Tobie „Baśnie...” jako dziecku! Pewnie bibliotekarki, tak jak piszesz, treści nie znały, a po tytule spodziewały się, że skoro to są „Baśnie...”, to spokojnie dziecko może czytać. :D Natomiast skoro wspominasz, że wydanie było 9-tomowe, to pewnie właśnie masz na myśli wersję zredagowaną przez Lewickiego. Naprawdę oryginalny wybór lektury, jak na dziecko! ;)

Ciekawa interpretacja Pieśni nad pieśniami! No i cieszę się, że zasadniczo jesteśmy zgodni co do omówionych przez nas kwestii dotyczących sposobu nakręcenia i wymowy tego filmu.

Próbowałem kiedyś przebrnąć przez „The water diviner”, ale nie dałem rady obejrzeć całego. :(

Dziękuję za ubogacającą dyskusję, dzięki Tobie dowiedziałem się czegoś nowego!

FilmowiecJohnny

Zauważyć należy, że sam film jest opowieścią o opowieściach i na samym początku, bohaterka chwali się, że jest narratorką. Kto ma większą władzę w snuciu opowieści jak narrator? Dokładnie to samo jest poruszane później, w opowieści o dwóch braciach i opowiadaczach historii, bajarzach i mistrzach słowa mówionego. W naszych czasach często powstają opowieści (książki, filmy czy inne utwory kultury) gdzie stosuje się sztuczkę "prawdziwa historia", czyli opowiedzenie jakiegoś tematu lub wątku z zupełnie innej strony. Dopiero my, obecnie zaczynamy odróżniać historię od opowieści, gdzie historia ma być zdaniem relacji z rzeczywistości na bazie dostępnej dla autora realnej, weryfikowalnej wiedzy ... a opowieść, jest tylko snuciem jakiegoś tematu.
Taka uwaga na wstępie (będzie miała znaczenie odnośnie postrzegania różnic między opowieścią a relacjami historycznymi) - nie istnieje dla mnie krąg judeo-chrześcijański. Jeśli tylko się człowiek zagłębi w obydwa te elementy kulturowe, zauważy, że pomimo wywodzenia się z jednego pnia-legendy - są to zupełnie odrębne kultury, mające elementy wspólne ale bardzo odmienne, a czasem nawet przeciwstawne. Warto zauważyć, że wszelkiej maści pisane wspomnienia odnośnie judaizmu (jego świetych ksia

FilmowiecJohnny

Jak mnie drażni to syfiaste forum od strony technicznej - nie możesz nawet dobrze przewinąć tekstu bo to syfiarstwo od razu akceptuje - oczywiście edycja to "grzech śmiertelny dla filmwebowców!!!
Warto zauważyć, że wszelkiej maści pisane wspomnienia odnośnie judaizmu (jego świętych ksiąg) pojawiło się w tym samym okresie co Biblia i wielu naukowców, twierdzi, że była to odpowiedź właśnie na Biblie. Tak, wiem jest opisana historia starotestamentowa, ale jest ona tylko wstępem do tego jak później wyewoluowała część nowo testamentowa. Trzymając się tej reguły (wspólny początek) bardzie, jeśli już powinno mówić się o kulturze jude-chrześcijańsko-muzułmańskiej - albo tak, albo o każdej z osobna.
Do sedna - w kulturze judaizmu istnieje coś takiego jak hagada, czyli snucie opowieści, gdzie zasadniczo głównym celem jest opowieść a NIE PRAWDA. Opowiadający czy narrator, ze swojego punktu widzenia prowadzi opowieść tak, żeby pasowała do tego, co tą opowieścią chce uzyskać. Nawet jeśli były to opowieści z wątkami faktów historycznych, to była pełna swoboda ich interpretowania. Dopiero gdzieś w okresie helleńskim i rzymskim, pojawili się kronikarze i pierwsi historiografowie, ale oni także nie mieli zrozumienia odnośnie dzisiaj znanego nam terminu prawdy historycznej lub faktu naukowego. Dopiero po całej serii rozwoju naukowego, pojęcia prawdy ostatecznej jako wartości uniwersalnej i narzędzi dochodzenia faktów i prawdy ... powstały terminy nam znane i wywodzące się z kultury europejskiej (grecka filozofia, rzymskie prawo i chrześcijańska etyka oraz moralność). W judaizmie nadal istnieje pojęcie hagady jako takiej oraz podobne podejście maja muzułmanie (co orzekną ich święci mężowie jest prawdą).
Wracając do wątku głównego - dżin po prostu snuje swoją wersję wydarzeń (bo obserwator ma wpływ na to jak zapamiętuje dane zdarzenia czy historię) ... z uwzględnieniem oczarowania jego osoby przez kuzynkę - królową Saby, ma taki a nie inny przebieg. W przypadku, kiedy dociera do czasów, które są już lepiej opisane (są kroniki, czyjeś wspomnienia z wielu źródeł i punktów widzenia itp.) znacznie bliżej trzyma się wątków historycznych wplatając w to, to czego my znać nie moglibyśmy z opisów (bo nikt nie opisał takich szczegółów). Później znowu skupia się na kobietach i bohaterce głównej ... co najciekawsze, sam często podkreśla, że uwielbia te kobiety. No i się zakochuje ... a historię opowiada dalej główna narratorka.
Jest tam wiele zabawy w narrację do opowieści wewnątrz opowieści relacjonującej inne opowieści :) Nasza, niby idealna narratorka, która jak przy nieoznaczoności Heisenberga, ma jednak wpływ na historię. Usilnie broni się przed tym, żeby pozostać tylko narratorką i nie uczestniczyć w życiu prawdziwie go przeżywając (jej historie z życia pokazują, że jakoś przeżywa je z boku, z dala od swojego życia ... jako narratorka, własnej opowieści :) ). W całej tej opowieści przechodzimy od hipotezy, którą przedstawiono w trakcie wykładu w Stambule - układania sobie puzzli naszej rzeczywistości w lepiej zrozumiały świat, a oświetlając je naszą wiedzą dostrzegamy coraz więcej jednocześnie zostawiając coraz mniej miejsca nie tę ciemność, w której kryje się owa prawda (co częściowo sama mówi sama narratorka na jednym z wykładów końcowych).
Samo zakończenie jest trochę banalne, ale prawdziwie i ... przekazywane w setkach opowiadań od niepamiętnych czasów:
- żyj własnym życiem a nie z boku,
- dawaj miłość a nie pragnij, aby ją mieć od kogoś na życzenie lub żądanie,
- rozgość się w swoim czasie i miejscu, tu gdzie po części przynależysz,
a napiszesz opowieść gdzie będziesz głównym bohaterem, tę najważniejszą i jedyną w swoim rodzaju.
Parafrazując pewien fragment z Williama S. - Opowieści, opowieści, opowieści ...

bonekinc

Hej, rozumiem co piszesz, to jest całkiem ciekawe, ale nie wiem do czego zmierzasz. To znaczy domyślam się, że Twoja wypowiedź odnosi się do tego punktu mojego tekstu, gdzie pisałem o sportretowaniu Salomona w tym filmie. Ale co konkretnie masz na myśli pisząc o hagadzie? Że opowieść dżina jest jak hagada? Bo jeżeli mówimy o dżinie, to dlaczego akurat jak hagada? No i pytanie zasadnicze: nawet jeżeli przyjmiemy, że w tym filmie bardziej chodzi o opowieść, niż o zgodność z faktami historycznymi, to czy to tłumaczy/usprawiedliwia to inne absurdy filmu, o których pisałem?

FilmowiecJohnny

Jak najbardziej odnosi się to do tematu snucia opowieści jako takiej, a nie relacji stricte historycznej. Hadaga to forma opowieści jaką zaadoptowały ludy semickie, czyli właśnie ci, którzy podróżowali z Salomonem, ludy koczownicze półwyspu arabskiego, Egipcjanie i inne ludy północnowschodniej Afryki. Tu chodzi tylko o snucie historii z perspektywy i na użytek opowiadającego :) A opowiadający może zwyczajnie opowiadać jak mu się żywnie podoba :)

FilmowiecJohnny

Ale ogólnie wiesz, że ani film nie jest dokumentem, ani Biblia tym bardziej?

SaraRajker

No i?

FilmowiecJohnny

Skąd wiesz jaki był Salomon, byłeś jego powiernikiem? :P To wszystko to i tak są tylko historie spisane przez ludzi.

Vitcher

Skąd wiesz, że istniał Hitler, rozmawiałeś z nim kiedyś na żywo? To tylko historia uwieczniona przez ludzi.

FilmowiecJohnny

dokładnie.

ocenił(a) film na 8
FilmowiecJohnny

Podpowiem ci. Twój trzeci punkt jest odpowiedzią na czwarty. Dwie panie reprezentują ksenofobiczny świat, w którym żyjemy. Także ciebie, kiedy krytykujesz nie dość rozbudowany wątek swojego mitycznego herosa.
Pocieszyło mnie, że nie tylko kraj, w którym żyjemy, ma problem z prawackim hejtem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones