jedzą byle co i pozyskują super luksusowe produkty. Im się chyba podoba, ale nie wiem, czy rzeczywiście tak powinna wyglądać jesień. Jednak trochę przygnębiający.
Fajnie napisales to, tak prosto, ale wszystko rozumiem i pod tym tez sie podpisuję. Nie mogę "ogarnąć", dojsc do tego czemu tak jest z tym drogim produktem, przyjemnoscią poszukiwania, odnajdywania (to musi byc Fajne, uzalezniajace!) i.. sprzedawania. Co oni z kasą robią; żyją i owszem: skromnie, ale ... nie wydają jej gdzies? Stare dziadki, co mogą chciec procz spokoju w zyciu, szczegolnie ci ktorych widzimy. Frapuje mnie to... byc moze odkladają pieniadze żeby ktos bliski dostal w spadku, bo "a ja nie potrzebuje niczego do szczescia" / Sama mysle, co bym zrobila gdybym mogla takie trufle znajdowac, sprzedawac po nieliche pieniadze; jak bym pieniadze gospodarowala, na jakie rzeczy przeznaczała, rozsądnie.
Oni chodzą po trufle bo kochają przyrodę, kochaja swoje psy, kochają pohukiwanie sów w lesie. "Brzydkie" kuchnie i pozostałe wnetrza (wg mnie piękne) urzekają swoją prostotą, klasycznymi, drewnianymi oknami, książkami, framugami, prostymi kraciastymi, obrusami. W tych wnętrzach nie ma darmostojek, elektroniki, tanich chińskich gadżetów, tandetnych obrazków. Ludzie celebrują proste posiłki z produktów z własnego ogrodu (jajka, pomidory, oliwki) i degustuja wino z własnych winogron (na filmie jest scena jak robią wino).
Proste, piękne życie.
Film jest o tym że bogaci i nowoczesni młodzi handlarze truflami biegają za kasą i złotymi zegarkami i w tym pędzie tracą możliwość czerpania radości z prostego życia , poszukiwacze trufli nie potrafią tego zrozumieć bo im nie zależy na kasie a na prostym, pięknym, szczęśliwym życiu w zgodzie ze sobą i z poszanowaniem przyrody.