Jest wiele ludzi, którzy oceniają film negatywnie. Jedni dlatego, że nie ma Sama ( mnie też to smuci), że każda część jest taka sama i przewidywalna, jeszcze inni narzekają na dubbing. Czasami z jeszcze innych powodów. Pierwsza i druga część bardzo mi się podobały. Przy trzeciej trochę się zawiodłam i przysypiałam. Natomiast przy czwartej części byłam bardzo zdruzgotana. Prawie nic z niej nie pamiętam, bo.... to było dno i nie chciałam oglądać. Mimo to poszłam do kina na piątą część Transformers. Choćby tylko po to, żeby Michael Bay zarobił troche w swoim ostatnim filmie z serii robotów. Siadając na fotelu miałam nadzieję, że Michael wziął sobie do serca negatywne opinie widzów dotyczące czwórki i postarał się tym razem. Po półgodzinnej reklamie wreście zaczął sie film. Pierwsze pięć minut bardzo mnie zainteresowało, aż wkońcu zobaczyłam to.... najnowsze Chevrolet Camaro. Wtedy byłam pewna, że film będzie mega. :) Z każdą kolejną minutą Transformers Ostatni Rycerz coraz bardziej mi się podobał. Aż wkońcu, przyszedł moment, który udowodnił, że warto było iść na wersję z dubbingiem. Bumblebee odzyskał głos!