PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11173}

Tramwaj zwany pożądaniem

A Streetcar Named Desire
7,7 41 924
oceny
7,7 10 1 41924
7,9 27
ocen krytyków
Tramwaj zwany pożądaniem
powrót do forum filmu Tramwaj zwany pożądaniem

był gwałt czy nie było?

użytkownik usunięty

W scenie, w której Stanley atakuje Blanche, zostaje rozbite lustro, wiszące w pomieszczeniu, w którym mieszkała kobieta. W kolejnych scenach, kiedy przyjeżdżają z "psychiatryka" po Blanche, lustro jest całe. I teraz nie wiem, czy to błąd twórców filmu, czy może akcja między scenami rozgrywa się w większym przedziale czasowym i lustro zostało wymienione na nowe, czy może lustro w ogóle nie zostało rozbite, a gwałt został rozegrał się co najwyżej w główce Blanche?

I jeszcze jedna kwestia: jeśli doszło do gwałtu, w jaki sposób dowiedzieli się o tym inni? Końcowa scena: Stanley mówi: "Chyba, że chcesz twój lampion. Chcesz lampion?". Blanche dostaje atakuje, wije się po podłodze. Mitch uderza Stanleya. Wydawało mi się, że uderza go za to, iż ten przysłał po nią ludzi z "psychiatryka", a nie że nagle spostrzegł, iż Stanley dopuścił się gwałtu. No bo w jaki sposób mogli inni wywnioskować, że zachowanie Blanche to zachowanie zgwałconej kobiety? Przecież od początku filmu zachowuje się ona co najmniej dziwnie, sam fakt, że zdecydowano się odesłać ją do "psychiatryka" jest wymowny.

Mam nadzieję, że ktoś rozjaśni mi te dwie kwestie.

ocenił(a) film na 10

Co do lustra, to masz rację - jest całe. Ale sam to sobie dobrze wytłumaczyłeś - od zbicia go minęło trochę czasu (przecież dziecko jest już na świecie, a Stella na nogach, więc musiało minąc co najmniej kilka dni, a może i tygodni) i zostało ono wymienione (nie na 100%, ale wydaje mi się, że na końcu wisi inne). Gwałt miał miejsce, a inni o tym wiedzieli od Blanche, która pewnie o tym opowiadała, choc nie każdy w to wierzył (Stella mówi do sąsiadki, że gdyby uwierzyła w historyjkę siostry, to już by z nim byc nie mogła, co też mówi mu w ostatniej scenie, zabierając dziecko i uciekając do sąsiadki). A Mitch od początku jest wściekły na Stanleya oczywiście za ten gwałt, choc szuka pretekstów (m.in. nazywa go bucem podczas gry w karty), a uderzając go mówi przecież coś w stylu (w zależności od tłumaczenia, bo nie wiem, jak jest w oryginale) "Jak mogłeś jej to zrobic?", inni koledzy od pokera wtedy też patrzą na Stanleya, a on się tłumaczy, że to nieprawda, że nawet jej nie tknął. Oczywiście kłamie. Bo niby co ma powiedziec? Że Blanche i Mitch mają rację? Że jest gwałcicielem?

antra

Mitch mówi: "You done this to her",dosłownie:" ty jej to zrobiłeś",a w lepszym tłumaczeniu,które było na filmie:" To ty doprowadziłeś ją do tego stanu". Ale to nie przesądza czy gwałt miał miejsce w rzeczywistości czy jedynie w głowie Blanche. Ani Williams,ani Kazan o tym nie przesądzają. Moim zdaniem Stanley tego nie zrobił,ta kobieta budziła w nim raczej obrzydzenie niż pożądanie. Była mitomanką i notoryczną kłamczuchą. Faktycznie przyczynił się do tego,że do reszty pogrążyła się w swoim obłędzie,ale nie gwałtem.

ocenił(a) film na 10
eltoro10000

ależ oczywiście, że to zrobił. Zabawne, że wiedzą o tym Stella, sąsiadka, sąsiedzi, koledzy od gry w karty... Tylko ty o tym nie wiesz. Stella wyraźnie czuje się winna w stosunku do siostry. Mówi, że nie mogła jej uwierzyć, bo nie mogłaby już dłużej być ze Stanleyem. Nie wierzy jej, bo chce wierzyć mężowi, a nie dlatego, że siostrze chce nie wierzyć. Sąsiadka utrzymuje ją w tym postanowieniu, mówiąc: "musimy to ciągnąć bez względu na to co się wydarzyło. Musimy przy tym trwać.". Dlaczego w to nie wierzysz? Zdziwiłbyś się jak często dochodzi do gwałtów, także w rodzinie.

lia_13

Ano, skoro często dochodzi do gwałtów,także w rodzinie, to bez wątpienia jest to niezbitym dowodem na to, że gwałt i tu miał miejsce... ;-) Czy się dziwię? Nie, kobieca logika już od dawna mnie nie dziwi, częściej zachwyca swą niepowtarzalnością i niezwykłością, której męski umysł nie jest w stanie ogarnąć ;-)

ocenił(a) film na 10
eltoro10000

Niczego takiego nie napisałam. Fakt, że do gwałtów dochodzi także w rodzinie absolutnie nie jest dowodem na to, że Stanley zgwałcił swoją szwagierkę. Dowodzą tego zbite lustro, późniejsze zachowanie Blanche, jak i wszystkich pozostałych bohaterów dramatu. Napisałam, że także w rodzinie dochodzi do gwałtów, ponieważ odniosłam wrażenie, że niektórzy sądzą, iż gwałcą tylko typy spod ciemnej gwiazdy, którzy przydybali swoją ofiarę, koniecznie odzianą w krótką spódniczkę, gdzieś w ciemnym zaułku. Otóż tak nie jest. W 80-90% przypadków ofiara zna sprawcę, jest to osoba z jej bezpośredniego otoczenia, z którą często łączy ją obopólna nienawiść.

lia_13

Zabawne, że zawodowi recenzenci i znawcy kina nie są w stanie rozstrzygnąć, czy gwałt był realny, czy wyimaginowany, bo zarówno Williams, jak i Kazan pozostawili tu celowe niedopowiedzenie, a Ty nie masz żadnych wątpliwości...;-)

"Po powrocie Stanleya ze szpitala dochodzi do gwałtu, nie wiadomo, czy prawdziwego, czy urojonego przez Blanche."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tramwaj_zwany_po%C5%BC%C4%85daniem_(film_1951)

ocenił(a) film na 10
eltoro10000

Wikipedia nie jest najlepszym źródłem informacji. Tworzą ją zwykli użytkownicy, tacy sami jak ty czy ja. Absolutnie nie zawodowi recenzenci czy znawcy kina.

ocenił(a) film na 10
eltoro10000

A jako wisienka na torcie, to cytat z Twojej własnej wypowiedzi:
"Mitch mówi: "You done this to her",dosłownie:" ty jej to zrobiłeś",a w lepszym tłumaczeniu,które było na filmie:" To ty doprowadziłeś ją do tego stanu"."
No i właśnie, Mitch nie mówi: "You have brought her to this condition". Mitch mówi: "You've done this to her", czyli "ty jej to zrobiłeś". Dlaczego szukasz oparcia swojej teorii w nieudolnym polskim tłumaczeniu, skoro słychać wyraźnie co mówi aktor w oryginale?

lia_13

No słychać, tyle, że każdy słyszy co innego.Ta "wisienka" (cóż za pretensjonalne i nadużywane powiedzenie, na dodatek użyte
bez większego sensu) nie przesądza o realności gwałtu. "To" niekoniecznie musi oznaczać gwałt. Może także oznaczać stan, w
którym się znajduje. Najwyraźniej tłumacz też był takiego zdania.
Chciałem podać linka do recenzji, którą cytowałem, której autor też uważa, że gwałt był wytworem wybujałej wyobraźni mitomanki Blanche, ale wyskakuje komunikat, że treść jest niezgodna z regulaminem serwisu (w innych miejscach widzę, że linki się wklejają, więc nie wiem o co chodzi)
Mogę znaleźć jeszcze mnóstwo recenzji, których autorzy wysuwają podobną tezę, ale przecież Ciebie i tak nic nie przekona,
prawda? Ty masz swoją pewność i swoje wisienki. I na zdrowie, wolno Ci. Tyle, że jedynym argumentem, jakim dysponujesz, jest
zbite lustro, rzekomo zastąpione nowym. (Nawiasem mówiąc lustra pękają nie tylko podczas gwałtów...) ;-)

ocenił(a) film na 10
eltoro10000

Cieszę się że nie jesteś moim znajomym. Ja mam swoją pewność i nic mnie nie przekona. I to jest złe wg Ciebie. Ty masz swoją pewność i nic Ciebie nie przekona i to jest dobre. Zatrważający relatywizm. Lustro to nie jedyny argument. Choć bardzo istotny, nie zostało wymienione jedynie "rzekomo". Nawiasem mówiąc, aż żal mi się Ciebie zrobiło po przeczytaniu tego fragmentu Twojej wypowiedzi. Widzisz oczywiste fakty i nadal nie przyjmujesz ich do wiadomości bo nie pasują do Twojej teorii. Piszesz, że lustra pękają nie tylko podczas gwałtów, w tym przypadku jednak widzimy co innego, idąc Twoim tokiem myślenia, można by uznać, że w nic nie można wierzyć co widzimy na ekranie. Głównym argumentem jest dla mnie zachowanie wszystkich bohaterów dramatu już po zdarzeniu. Ty tego nie widzisz. Pewnie jesteś jedną z tych osób, pod okiem której ojciec przez 10 lat bije matkę i gwałci córki, a która niczego nie zauważa. Dla mnie nie tylko samo to co mówią bohaterowie, ale także JAK to mówią, jest istotne. Czasem spojrzenie, gra fizjonomią twarzy jest istotniejsza niż słowa. Nie dla Ciebie jednak. Oni wiedzą. Ty nie wiesz. A Blanche mitomanką nie była. Była na skraju załamania nerwowego, do którego na koniec doszło.
PS. To co cytujesz to nie żadna recenzja a opis fabuły, powielany na milion sposobów, nie wiadomo czyjego autorstwa. Wiadomo jedynie, że w takich opisach nie podaje się dokładnych opisów filmu bo to byłoby spojlerowanie. Dlatego podano, że może gwałt była a może go nie było. By stworzyć suspens. Zresztą, o czym tu mowa. Z tego opisu wynika, że Blanche była nimfomanką. Skąd taki wniosek?
PS.2 Ty w ogóle większego sensu w niczym nie widzisz. Określenie "wisienka na torcie" nie jest określeniem pretensjonalnym, a raczej żartobliwym, użytym przeze mnie jak najbardziej z sensem, gdyż napisałam do Ciebie dwa posty, i wyżej wymieniony jest kontynuacją pierwszego.

lia_13

Czyli jest to wisienka na Twoim torcie. Na torcie, który wypichciłaś, ale jest to ciastko raczej ciężkostrawne. Ja pewności nie mam, czy był gwałt czy nie. Moim zdaniem reżyser zostawia tu celowe niedopowiedzenie. Zabieg stosowany w kinie nie raz. Tak jest, nawet w to co widzimy na ekranie nie zawsze należy wierzyć, nie chce mi się tłumaczyć dlaczego. Jak obejrzysz więcej filmów, to sama do tego dojdziesz. Nie będę też roztrząsał wszystkich tych głupstw, które napisałaś, bo mnie już męczy ta jałowa rozmowa. Wierz sobie w gwałty, w garbate aniołki i w co tam chcesz. Twoja sprawa.
P.S.
Tak, ja jestem tą osobą co nie tylko patrzy na gwałty córek, ja sam je gwałcę z upodobaniem, w przerwach, kiedy nie biję ich mamusi... ;-)

lia_13

P.S. To co cytowałem, to nie był żaden opis fabuły, tylko recenzja. W tych krótkich, powielanych opisach, o których piszesz, nie ma miejsca na roztrząsanie takich szczegółów jak realność czy nierealność gwałtu. Blanche była mitomanką, nie nimfomanką. Albo nie odróżniasz tych pojęć, albo znowu wyciągasz wnioski z kapelusza. Przytoczę tu fragment jeszcze innej recenzji, która dobrze wyjaśnia dlaczego widz nie może być pewnym czy Stanley dopuścił się gwałtu w rzeczywistości, czy jedynie w wyobraźni Blanche.
"(...)Ta trauma, jaka towarzyszy teraz Blanche oraz długie lata spędzone w upadającym powoli domu rodziców, gdzie "stare, umierające kobiety rozpamiętują swych dawno zmarłych mężów", wywierają ogromny wpływ na sposób zachowania i psychikę kruchej kobiety. Nie pozwalają jej dostrzec różnicy między tym, co rzeczywiste, a tym, co wyimaginowane. Muzyka polki będzie grała jej coraz częściej, oczywiście tylko w wyobraźni, zostając nagle przerwaną wystrzałem z pistoletu. Świat Blanche staje się jedynie mroczną doliną jej własnych marzeń, rozświetlaną nikłym blaskiem lampionu, jak w pokoiku, w którym mieszka. Bohaterka, nie mogąc znieść trwałej rozłąki i "straconych zachodów miłości", zamyka się w czterech ścianach wytworów swojej wyobraźni:

"Nie chcę realizmu. Chcę magii! Tak, tak, magii. Próbuję dawać ją ludziom.
Odmieniam rzeczywistość! Nie mówię prawdy, mówię to, co powinno być prawdą.
Jeśli to grzech - ukarz mnie."

Jedynie w Mitchu widzi swoje oparcie, przynajmniej tak twierdzi. Chce zostać u jego boku i skryć się przed otaczającym ją światem. Strach przed ciągnącą się za nią historią, przed Stanleyem i przed staropanieństwem zaciemnia jej obraz tego świata:
"Wydawałeś się być szczeliną w skale świata, w której mogłabym się skryć."
Mitch jednak wie, że Blanche świętą nie jest. Sprawdził wszystkie opowiadane przez nią historyjki. Większość z nich okazała się nieprawdziwa, a o innych Blanche nigdy nie wspomniała. Mimo to, do końca łudzi się, że to wszystko nieprawda. Ostatecznie, drążąc prawdę, Blanche wyjawia mu wszystko, pozbawiając go złudzeń co do swojej osoby.
"- Myślałem, że byłaś szczera.
- Szczera? A co to szczerość? Szczere może być pole,
albo życzenia. Ale czy ludzkie serce?"
Mitch okazuje rozsądek i opuszcza zakłamaną Blanche. Ona z kolei zapada się coraz głębiej w bagnie swoich kłamstw i wymysłów. To nie realia w tym wypadku, ale sfera marzeń są dla niej lekarstwem na psychiczny ciężar, jaki ze sobą dźwiga. Właśnie dlatego zaprzestaje walki ze swoimi urojeniami i poddaje się im. Po czasie sama już się w tym wszystkim gubi nie potrafiąc odróżnić prawdy od kłamstwa. Kreuje w głowie jakiegoś dżentelmena, który zaprosił ją na rejs jachtem po Karaibach. Jest całkowicie przekonana o jego istnieniu. Z owego stanu próbuje ją brutalnie wyciągnąć Stanley.
Przestraszona Blanche jeszcze bardziej zanurza się w świecie swoich fantazji. Jedną z najbardziej dramatycznych scen w filmie jest scena ostatnia. Blanche w oczekiwaniu na swojego urojonego kawalera przygotowuje się do wyjazdu na Karaiby. Słychać dzwonek u drzwi. Do domu wchodzi starszy pan, który na pewno nie jest jej wybrankiem. Blanche staje jak wryta. Asystentka jegomościa obezwładnia naszą bohaterkę na ziemi i pyta się, czy założyć jej kaftan. Obserwując zachowanie Blanche lekarz stwierdza, iż nie jest to konieczne. Blanche wstaje i wypowiedziawszy te słowa:
"Kimkolwiek jesteś - zawsze polegałam na uprzejmości obcych."
wychodzi posłusznie pod rękę z lekarzem. To już jest dla niej koniec. Blanche po pogrzebaniu ostatniej nadziei, jaką mógł być dla niej Mitch, odchodzi w krainę ułudy." (...)

Podsumowując fakty: Widzimy szamotaninę między Blanche, a Stanleyem, który ma już serdecznie dość tej wariatki i z premedytacją próbuje doprowadzić ją do furii, podczas której zostaje zbite lustro. Co było dalej, nie wiemy. Potem mamy scenę, w której żona Stanleya mówi do sąsiadki, że nie jest pewna czy dobrze zrobiła - może nie powinna była uwierzyć w opowieści Blanche i nadal żyć ze Stanleyem. Następna scena, w której Blanche wpada w histerią na widok lekarza, a Mitch mówi do Stanleya:" You have done this to her", co trafnie można tłumaczyć jako:"Ty ją doprowadziłeś do tego stanu", bo wszak to prawda, doprowadził, ale czy aby koniecznie poprzez gwałt? Sam Stanley odpowiada: "Co się tak gapisz? Nigdy jej nie tknąłem."
Mamy więc z jednej strony słowa Stanleya, a drugiej "opowieści" mitomanki i notorycznej kłamczuchy, żyjącej w świecie ułudy i własnej wyobraźni. I takie są fakty. No, ale nie ja nie dostrzegam "fizjonomii twarzy", która jest tu ważniejsza niż słowa... hahaha.
Rozpisałem się, choć naprawdę mi się nie chciało. Powiem jeszcze tylko, że jeśli Stanley naprawdę ją zgwałcił, byłby to jeden z nielicznych przypadków, w którym sprawca budzi większą sympatię niż ofiara... ;-))

ocenił(a) film na 10
eltoro10000

22 maja napisałeś: „Ani Williams,ani Kazan o tym nie przesądzają. Moim zdaniem Stanley tego nie zrobił,ta kobieta budziła w nim raczej obrzydzenie niż pożądanie. Była mitomanką i notoryczną kłamczuchą. Faktycznie przyczynił się do tego,że do reszty pogrążyła się w swoim obłędzie,ale nie gwałtem.” Jak dla mnie brzmi to, jakbyś był pewien, że gwałtu nie było. Teraz jednak twierdzisz, że wcale nie jesteś pewien.
Dyskusja byłaby nieco mniej jałowa, gdybyś przestał robić wycieczki osobiste w moim kierunku a skupił się bardziej na omawianym filmie. Naprawdę nie interesuje mnie to czy Twój umysł jest w stanie ogarnąć logikę kobiecego myślenia, tak samo jak fakt, czy wywody moje są dla Ciebie ciężkostrawne czy lekkostrawne. Proponuję przejść do rzeczy.
Czy nie rozróżniam określeń mitomanka od nimfomanki? Ależ ja odniosłam się do „recenzji”, do której linka sam mi wysłałeś, a w niej jak byk jest napisane w pierwszym jej zdaniu: „Główną bohaterką jest Blanche DuBois, osoba niezrównoważona psychicznie, nimfomanka żyjąca iluzją minionej elegancji i wysokiej pozycji.” No więc cytujesz coś, i po co? Skoro się z tym nie zgadzasz?

Piszesz: „P.S. To co cytowałem, to nie był żaden opis fabuły, tylko recenzja.” Owszem, recenzja. Kogo? Nie wiadomo, może jakiegoś licealisty na j. polski bo Pani zadała? Coś nie podpisane z imienia i nazwiska nie przedstawia dla mnie żadnej wartości badawczej. Skąd wniosek, że to dzieło licealisty? Jak bowiem wyjaśnić fragment: „Gdy w pijackim amoku, wyzbyty kontroli nad swoim zachowaniem, demoluje mieszkanie i obraża swoją współmałżonkę, po wytrzeźwieniu pada przed nią na kolana, błagając o wybaczenie.”? Na ekranie widzimy jak Stanley bije Stellę, nie popycha, szturcha ale z pięści wali po plecach skuloną kobietę tak długo aż koledzy go nie odciągną. Autor „recenzji” jednak tego nie dostrzega, pisząc o demolowaniu mieszkania i obrażaniu współmałżonki. Nie dziwi zatem, że taka osoba nie dostrzega również gwałtu, skoro bicie ma podane „na tacy” i brak jakiejkolwiek refleksji na ten temat.
Co do sympatii to podobną budzi we mnie Stanley, Stella oraz Blanche. Widzę doskonale, że Stella i Stanley doskonale do siebie pasowali, kochali się i życzę im jak najlepiej, także to, żeby się zeszli po całej tej historii. Jakoś tam wybaczyli sobie. Co do Blanche jednak, to żywię dla niej również bezbrzeżny żal, gdyż była to kobieta głęboko doświadczona przez los, i przez to chora, czego ty nie dostrzegasz. To nie była nimfomanka-mitomanka, wariatka w potocznym tego słowa znaczeniu. Ona naprawdę była chora. To nie była jakaś tam kłamczucha. To tak jak byś dziecko 4-letnie oskarżał o kłamanie w żywe oczy gdy opowiada o swoim wyimaginowanym przyjacielu czy o tym, że ma psa, którego nie ma. I tym bardziej boli to, co ją spotkało na koniec. Dom Stelli była dla niej ostatnią deską ratunku a okazał się być gwoździem do trumny.
To tyle ode mnie na ten temat. Zdania pewnie nie zmienisz, ale przemyśl to i spójrz nieco łaskawszym okiem na Blanche.

lia_13

Już naprawdę nie chce mi się dyskutować na temat schizofreniczki Blanche, mitomanki, nimfomanki,pokrzywdzonej ofiary gwałtu czy kim tam była czy nie była. Odpowiem tylko dla porządku. Nie, nie jestem pewny czy był gwałt czy nie było, jeśli zrozumiałaś, że jestem, to źle zrozumiałaś. Skłaniam się jedynie do tezy, że nie było. Poszarpali się trochę, stłukli lustro i tyle. Można wierzyć w wersję Blanche, albo Stanleya, jak kto woli. Feministki z pewnością nie będą miały wątpliwości, że szowinistyczne, prymitywne, męskie bydle zgwałciło i upodliło nieszczęsną Bogu ducha winną kobietę. Ale ja Ci niczego nie sugeruję, bo powiesz, że robię wycieczki.
Czy była nimfomanką? Tego nie wiem, nie jestem lekarzem. Jeśli cytuję jakiś fragment recenzji, z którym się zgadzam, to nie znaczy, że się zgadzam z jej autorem w całości.
Co do recenzji, którą cytowałem, której linka nie udało mi się wkleić - jak widzę nie miałaś kłopotu z jej odnalezieniem, więc choć nie jest podpisana, mogłaś sobie zadać odrobinę więcej trudu i znaleźć skład redakcji tego portalu(film.org.pl) Są tam nazwiska recenzentów opatrzone zdjęciami. Nie są zawodowcami, ale są to pasjonaci kina i żaden na licealistę raczej mi nie wygląda.
A Wikipedia może i nie jest nieomylnym źródłem wiedzy, ale głupot też w niej na ogół nie wypisują. Zwykle negują ją ci, którym akurat dana definicja nie pasuje do poglądów, co zwykle nie przeszkadza im podpierać się jakimś jej hasłem w innym przypadku, kiedy akurat się z danym opisem zgadzają.
Podsumowując - Ty jesteś pewna, ja nie. Znaczy ja jestem agnostykiem, a Ty wierząca... ;-)

ocenił(a) film na 10
eltoro10000

myślę, że to musi być bardzo przykre być Tobą.

lia_13

Bardziej przykre może tylko być z Tobą...

lia_13

W każdym razie dzięki za merytoryczny post bez wycieczek osobistych... ;-)

lia_13

jedyna osoba w tym temacie do ktorej mozna tak powiedziec jestes ty

ocenił(a) film na 10
DarthVaderka

pewnie, przykro jest być mną, bo potrafię okazać zrozumienie i współczucie osobie chorej, która powinna być leczona, nie zaś szykanowana.

lia_13

nie odwracaj kota ogonem bo nie o to chodzi

ocenił(a) film na 10
DarthVaderka

właśnie, ze dokładnie o to chodzi. Ja uważam, że Blanche to osoba na skraju załamania nerwowego, do którego w efekcie doszło po gwałcie, potrzebująca wsparcia, spokoju oraz leczenia, natomiast Eltoro uważa, że to perfidna kłamczucha, manipulatorka, idiotka, nimfomanka, mitomanka etc. etc. Tłumaczę mu, proszę o litość dla tej biednej, schorowanej osoby, a on dalej swoje, dalej ją obraża, i jeszcze mnie na dodatek, robiąc jakieś osobiste wycieczki w moją stronę. No to napisałam, że to przykre być nim. Przykre jest tak źle oceniać ludzi, widzieć w nich to co najgorsze, nie dostrzegając, że ich wady mogą wynikać ze złych doświadczeń czy choroby. Tak czy siak, co miałam do powiedzenia na ten temat to powiedziałam.

lia_13

chodzi mi wlasnie o to ze sama robisz wycieczki osobiste w jego strone. twoje posty sa jeszcze bardziej chamskie niz jego- o to mi chodzilo i nie wmawiaj mi ze jest inaczej. poza tym to co pisze tamten uzytkownik takze jest logiczne. jesli blanche zyla w swiecie iluzji to gwalt mogla sobie uroic. poza tym nie wiemy co nastapilo PO zbiciu lustra. a to co powiedzieli inni ( "You done this to her") moglo odnosic sie wlasnie do tego ze to stanley doprowadzil ja do takiego stanu (nie trzeba mowic tego doslownie- nie wiem jak dorosla osoba moze tego nie pojmowac?) i sama siostra blanche wiele razy zwracala mu uwage na zle traktowanie blanche. kazdy to zauwazal stad na koncu wniosek ze wine za jej zly stan psychiczny ponosi stanley.

ocenił(a) film na 10
DarthVaderka

podaj choć jeden fragment mojej wypowiedzi, w którym byłam chamska.

lia_13

'Nawiasem mówiąc, aż żal mi się Ciebie zrobiło po przeczytaniu tego fragmentu Twojej wypowiedzi. Widzisz oczywiste fakty i nadal nie przyjmujesz ich do wiadomości bo nie pasują do Twojej teorii. '

DarthVaderka

ps te oczywiste fakty oczywiscie wcale nie musza swiadczyc o gwalcie

ocenił(a) film na 10
DarthVaderka

to było chamskie Twoim zdaniem? A co powiesz o tym? "kobieca logika już od dawna mnie nie dziwi, częściej zachwyca swą niepowtarzalnością i niezwykłością, której męski umysł nie jest w stanie ogarnąć ;-)" Ogólnie to z Tobą również nie mam ochoty rozmawiać. Jeśli moją szczerość odbierasz za chamstwo to już Twój problem.

lia_13

powiem ze to tez jest chamskie ale to ty apelowalas o merytoryczne posty. chamstwo zawsze jest chamstwem a ze sa takie czasy ze chamstwo nazywa sie szczeroscia to jest wasz problem nie moj:)

ocenił(a) film na 10
DarthVaderka

Może gdy Tobie plują w twarz to ty udajesz, że pada deszcz. Ja do takich osób nie należę. Inna sprawa, że rozmowa toczyła się między mną a Eltoro i doprawdy nie rozumiem, po co się wtrącasz, nie mając nic sensownego na temat filmu do dodania. Może na przyszłość, nim zaczniesz innych oceniasz jako chamskich, zacznij od siebie.

lia_13

jezeli nie rozumiesz to ci wytlumacze: to jest forum publiczne i kazdy moze zabrac glos w dyskusji jesli ci sie to nie podoba to pisz tylko przez pw. bronilam teorii 'gwaltu nie bylo' i wykazalam ze jest calkiem logiczna- od tego jest to forum. wybacz wrazliwa istoto ze osmielilam sie zwrocic ci uwage na sprzecznosci plynace z twych postow. tylko ty masz prawo do oceniania innych uzytkownikow i jestes przy tym szczera a nie chamska:> no jak widze taki cyrk to reaguje. ludzka rzecz

ocenił(a) film na 10
DarthVaderka

słuchaj no, komentatorko z forum publicznego. Napisałaś osobiście, pozwól, że ci przypomnę:
DarthVaderka
ocena: 9
11 dni temu
"jedyna osoba w tym temacie do ktorej mozna tak powiedziec jestes ty"
DarthVaderka
ocena: 9
9 dni temu
"nie odwracaj kota ogonem bo nie o to chodzi"
oraz
"DarthVaderka
ocena: 9
6 dni temu
"chodzi mi wlasnie o to ze sama robisz wycieczki osobiste w jego strone. twoje posty sa jeszcze bardziej chamskie niz jego- o to mi chodzilo".

Gdzie tutaj masz chociaż słowo na temat jakiejkolwiek teorii? Z Tqoich postów wiadomo jedynie, że jestem chamska, odwracam kota ogonem i robię wycieczki osobiste zamiast trzymać się tematu.
Nie wmawiaj mi więc, że broniłaś jakiejkolwiek teorii. Doczepiłaś się do mnie, wmawiając mi, że jestem chamska, bo wykazałam niekompetencję Eltoro. Kto to dla Ciebie jest, Twój chłopak czy jak, że tak go bronisz zaciekle? Daruj sobie, to nie Sympatia a forum filmowe. I przykro mi, ale to co autor dramatu oraz reżyser mieli do powiedzenia ma dla mnie większą wartość niż podejrzenia Twoje i Eltoro. Koniec tematu, z trollami i nadpobudliwymi panienkami nie gadam. Żegnam.

lia_13

odpowiem ci chamsko czyli po twojemu. kim dla mnie jest eltro? nikim. anonimowym czlowiekiem z internetu. podobnie jak ty. tylko ty jestes bardziej komiczna. cytuje wlasna wypowiedz: 'poza tym to co pisze tamten uzytkownik takze jest logiczne. jesli blanche zyla w swiecie iluzji to gwalt mogla sobie uroic. poza tym nie wiemy co nastapilo PO zbiciu lustra. a to co powiedzieli inni ( "You done this to her") moglo odnosic sie wlasnie do tego ze to stanley doprowadzil ja do takiego stanu (nie trzeba mowic tego doslownie- nie wiem jak dorosla osoba moze tego nie pojmowac?) i sama siostra blanche wiele razy zwracala mu uwage na zle traktowanie blanche. kazdy to zauwazal stad na koncu wniosek ze wine za jej zly stan psychiczny ponosi stanley'

tu wykazalam ze myslenie eltro jest calkiem logiczne i jesli sadzisz ze twoja interpretacja filmu jest jedyna sluszna z nas trzech i tylko ty wiesz 'co rezyser mial na mysli' to jestes bufonka o niezwykle zamknietym umysle. masz racje pozegnaj sie zanim osmieszysz sie jeszcze bardziej.

lia_13

"Pewnie jesteś jedną z tych osób, pod okiem której ojciec przez 10 lat bije matkę i gwałci córki, a która niczego nie zauważa. "

ocenił(a) film na 7
nichao

Zacytowałeś to, co ja chciałam! Ubiegłeś mnie o 3lata! ;) To odniosę się tylko do kwestii nimfomanii Blanche - "atakowała" młodych chłopców (wiemy o przynajmniej dwóch) to raz, a dwa w hotelu przyjmowała "gości" (czy za darmo czy za futro tego nie wiem).

Na rzecz teorii dokonanego gwałtu przemawia to, że ponoć najlepszą zemstą na znienawidzonej kobiecie jest gwałt (na mężczyźnie morderstwo). Jednak ja nie jestem przekonana, że doszło do gwałtu, równie dobrze, mogli się "tylko" szarpać, chyba pada w filmie określenie "potańcować" czy coś podobnego.

Blanche jest odpychającą kłamczuchą, która próbuje zrujnować siostrze życie. Siostra może niezbyt fortunnie wybrała sobie męża - awanturnika, ale nie wiemy jak potoczyłyby się ich losy, gdyby nie wprowadziła im się do domu siostrzyczka... Znam siebie i swojego męża, żadne z nas nie wytrzymałoby 5miesięcy z kimkolwiek z rodziny, zwłaszcza, kiedy oczekiwali dziecka! Pod tym względem Stanley to "święty człowiek".

ocenił(a) film na 9
eltoro10000

Przecież sceny samego gwałtu nie ma tylko ze względu na cenzurę, a faktycznie została nakręcona.

ocenił(a) film na 9
Niskobudzetowy

No właśnie nie została nakręcona - już na etapie powstawania filmu wewnętrzna cenzura Hollywood wtrącała się w poszczególne ujęcia. Twórcy poszli na kompromis i nakręcili scenę tak, jak możemy ją oglądać teraz: ze zbitym lustrem. W ten sposób sugerują widzowi, co się stało, nie pokazując wprost. Obszerniej wyjaśnia to tu: http://www.filmweb.pl/film/Tramwaj+zwany+po%C5%BC%C4%85daniem-1951-11173/discuss ion/Informacje+z+DVD%3A+co+wyci%C4%99to+lub+zmieniono+z+powodu+cenzury,2954556

ocenił(a) film na 10
antra

wisi inne. Dziś oglądałam i celowo zwróciłam na to uwagę.

ocenił(a) film na 9

Wiemy, że opowiedziała o gwałcie swojej siostrze, trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że Blanche kłamała bez przerwy, nie wiem czy ona powiedziała chociaż jedno zdanie co do którego można być całkowicie pewnym, że było prawdziwe...

ocenił(a) film na 8
nanna321

dokladnie, przeciez mogla to sobie zmyslic, lustro bylo cale, a ona mogla nawkrecac sobie ze ja zgwalcil i rozgadac to. a wszyscy sie przejeli ...

ocenił(a) film na 10
mariaxik

lustro było całe tylko całkiem inne.

Scena gwałtu została wycięta ze względu na restrykcyjną cenzurę obyczajową w tym czasie. Gdyby film został dopuszczony w niezmienionym kształcie, dokonanie gwałtu na Blanche przez Stanleya byłoby jaśniejsze. Podobnie zostało zmienione zakończenie - oryginalnie Stanley wkłada rękę pod bluzkę Stelli uśmiechając się, po zgłoszeniu zarzutów przez PCA (ówczesny organ cenzorski) zmienia je na odejście żony od Kowalskiego razem z dzieckiem. (Informacje zaczerpnięte z książki "Kinematograf kontrolowany" Anny Misiak).

ocenił(a) film na 9
smieszka1989

Wg wypowiedzi twórców filmu w dodatkowych materiałach na DVD scena gwałtu nie została wycięta, tylko nakręcono ją od razu tak, a nie inaczej w wyniku ustaleń z cenzurą. Więcej szczegółów:
http://www.filmweb.pl/film/Tramwaj+zwany+po%C5%BC%C4%85daniem-1951-11173/discuss ion/Informacje+z+DVD%3A+co+wyci%C4%99to+lub+zmieniono+z+powodu+cenzury,2954556

oczywiście, że był i nie chodziło wcale o pożądanie, lecz ostateczne poniżenie i upokorzenie znienawidzonej Blanche i brutalne ,,wtargnięcie'' w sferę jej kobiecości, czyli ten obszar który Blanche najbardziej chroniła przed ,,prostakiem'' Stanleyem. Jako wymagający widz, lubię gdy nie wszystko jest ,,podane na tacy''. Czasem mam wrażenie, że twórcy filmów mają widza za idiotę.

ocenił(a) film na 10
If_so_girl

Nic dodac, nic ując. No może z wyjątkiem tego, że nie chodziło o pożądanie. Oczywiście upokorzenie i poniżenie jak najbardziej, ale myślę, że pożądanie też. Ich pierwsze spotkanie - to, w jaki sposób on na nią patrzy... Ona sama to natychmiast dostrzega i się tego boi. Poza tym jest jeszcze jedna jej rozmowa z Mitchem, gdy mu mówi, że Stanley jej nienawidzi. I wtedy zaczyna mówic bardziej do siebie, że czasem istnieje coś takiego, jak nienawiśc do osób... Nie kończy, mówi, że to obrzydliwe. Nie wiem, jak to brzmi w oryginale. Oczywiście chodziło jej o wrogośc do osoby, której się pożąda i której nie może się miec. Na koniec jeszcze powrót do rozbitego lustra. Ostatnio oglądając ten film po raz n-ty w końcu zwróciłam uwagę na to lustro, które wywoływało tu tyle wątpliwości co do tego, że Blanche wszystko wymyśliła. Oczywiście jest całe, bo zostało wymienione na zupełnie inne. To pierwsze miało b. charakterystyczną, masywną i zdobną obudowę, drugie jest wręcz proste w porównaniu z tamtym. To argument dla niedowiarków, bo ja akurat nigdy nie miałam wątpliwości co do tego, że ten gwałt miał miejsce.

antra

właściwie to masz rację. Scena gdy spotykają się po raz pierwszy jest istotna, aż iskrzy między nimi. Ślad tego momentu był z nimi cały czas, ukryty głęboko pod przykryciem wzajemnej niechęci i pogardy.

ocenił(a) film na 8

Film ze względów moralności katolickiej został pocięty i wszedł do kin bez niektórych scen. Zgodnie ze scenariuszem napisanym na podstawie sztuki Williamsa, który z reszta brał udział przy adaptowaniu, film miał jednoznacznie wskazywać, iż doszło do gwałtu. Ponadto mąż Blanche popełnił samobójstwo gdyż nie mógł znieść, iż brzydzi się ona jego skłonnościami homoseksualnymi. A w filmie wyszło, że brzydziła się nim....bo lubił poezję, co bardzo się nie podobało samej Vivien, jak się dowiedziała, że tak ma być to przedstawione. No i po trzecie pominięty do granic możliwości romans z 17-latkiem za co Blanche wyleciała ze szkoły.

johanek

"Film ze względów moralności katolickiej"

Zalecam rozpocząć leczenie. Ty widzę jak ten Jasio, któremu wszystko z d.pą się kojarzy.

ocenił(a) film na 8
kura999

Twoja wypowiedź świadczy o niezwykłej ignorancji. Leczenie ? Łatwo przychodzi Ci ocenianie drugiego człowieka. Dla Twojej wiedzy - na temat tworzenia filmu "Tramwaj zwany pożądaniem" powstał dokument, w którym przytoczone zostały wypowiedzi m.in. reżysera filmu i ludzi związanych z wytwórnią. I dokładnie to właśnie ochrona wartości związanych z wiarą chrześcijańską powodowała, że w tamtych latach filmy poddawane były silnej cenzurze.

johanek

O ile mi wiadomo cenzurę wprowadziły, że tak się wyrażę, oraganizacje katolickie, protestanckie a nawet żydowskie "Though established by Roman Catholic bishops, the Legion originally included many Protestant and even some Jewish clerics." To, że komuś cenzura kojarzy się jak psu Pawłowa od razu z katolicyzmem wymaga choć porady lekarskiej, jeśli nie leczenia, tym bardziej jeśli rozmawiamy o USA. Mój wpis nie odnosił się faktu istnienia cenzury, tylko bezmyślnemu przypisywaniu jej katolicyzmowi, czy też pomijaniu innych wyznań. No, chyba, że dla Ciebie chrześcijaństwo to tylko katolicyzm.

ocenił(a) film na 8
kura999

To był skrót myślowy. Chodziło mi ogólnie o chrześcijan. Co nie wyklucza, że inne wyznania też się pod tym podpisywały. Ale widzę, że ty lubisz od razu komuś zarzucać złe intencje i wysyłać do lekarza. Obrażanie innych zapewne jest zgodne z Twoim wyznaniem.

johanek

Skrót myślowy powiadasz? Skoro dla Ciebie nie ma różnicy między katolikiem i protestantem, katolikiem i żydem, żydem i muzułmaninem itd. to ja już nic nie poradzę. Wybór wyznań nieprzypadkowy.
Taki skrót myślowy piętnuje tylko jedną organizację. Dla mnie jest to istotny - szczegół. Nieświadomie wpisujesz się w nagonkę i oczernianie tylko jednej ze stron. To ma duże znaczenie! Podobnie rzecz ma się w drugą stronę. Wmawianie większej grupie osób jakiś win, które są popełniane tylko przez jedną z jej odłamów jest dla Ciebie pewnie również nic nie znaczącym uogólnieniem? Ja akurat wychodzę z założenie, iż w sprawach ważnych należy trzymać się faktów. Cenzura jest taką właśnie ważną sprawą. Nie chcę się tu wdawać w poboczną rozmowę, ale zalecam przemyśleć kilka spraw i poczytać trochę i zobaczysz, że wiele takich uogólnień jest w powszechnym użyciu. Ja jestem na to wyczulony, bo nie wierzę w niechcące, niezamierzone pomyłki typu "polskie obozy koncentracyjne".

Co do "leczenia" to słowo użyte celowo, by podkreślić wagę uogólnienia.

"Co nie wyklucza, że inne wyznania też się pod tym podpisywały." Jak dla mnie Twoje zdanie wyklucza. USA to nie Polska, gdzie na takie uogólnienie można przymknąć oko. Tam główne wyznania to te protestanckie. To one budowały model religijny USA. To one były, są najbardziej purtyańskie. Wystarczy choć trochę np. pooglądać filmów.

Jak widzę chęć dokopania katolom usprawiedliwiać ma wszystko. Nawet nieuctwo.
Może ostro, ale czasami trzeba.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones