PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11173}

Tramwaj zwany pożądaniem

A Streetcar Named Desire
7,7 41 921
ocen
7,7 10 1 41921
7,9 27
ocen krytyków
Tramwaj zwany pożądaniem
powrót do forum filmu Tramwaj zwany pożądaniem

Egzaltowane kobiety

ocenił(a) film na 5

Wadą tego filmu jest przede wszystkim dla mnie nadmierna egzaltacja Blanche. Tego nie da się po prostu oglądać - ale kino z tamtego okresu pełne jest takich postaci "Kotka na gorącym..", "Co się zdarzyło...", "Bulwar Zachodzącego Słońca", "Wszystko o Ewie". Ta nadmierna ekspresja, jako środek gry aktorskiej sprawia, że te filmy strasznie szybko się starzeją, a problemy z jakimi boryka się Blanche jawią się po prostu z kosmosu.
Zachęcam do dyskusji na ten temat.


Pomimo tego, Marlon Brando wbił mnie w fotel. Niesamowita rola. Niesamowity aktor.



ocenił(a) film na 9
zyrandol

Witaj. Myślę, że jesteś bardzo młody. Ja jestem już emerytką i filmy, które wymieniłeś to filmy mojej młodości. Oglądało się je w kinie z zapartym tchem i robiły niesamowite wrażenie! Teraz zbieram filmy na DVD, mam już sporo, i bardzo szukam filmów "Tramwaj zwany Pożądaniem" i "Wszystko o Ewie". Może wiesz, gdzie je zdobyć? Może je masz i mógłbyś przesłać mi ich kopie na DVD? Szukam także wielu innych starych filmów. W zamian przesłałabym Ci inne filmy - podaj tytuły lub aktorów - jeśli mam, prześlę Ci kopie. Pozdrawiam.

IrenaSz

Radzę poszukać w sklepach internetowych, na pewno się znajdą :)

IrenaSz

Tutaj ma pani linki do sklepu internetowego :)
Tramwaj zwany pożądaniem jest na dvd:
http://merlin.pl/Tramwaj-zwany-pozadaniem-dwuplytowa-edycja-specjalna_Elia-Kazan /browse/product/2,797708.html?place=suggest
Wszystko o Ewie jest na Blue Ray, więc musiałaby Pani kupić nowy odtwarzacz, ale za to jakość w porównaniu do DVD jest dużo lepsza.
(niestety cena odpowiednio większa również)
http://merlin.pl/Wszystko-o-Ewie_Joseph-L-Mankiewicz/browse/product/2,1030069.ht ml?place=suggest

ocenił(a) film na 9
gustaw94

Wielkie dzięki!

IrenaSz

Pani emerytko. Nawet młody wie, że wysyłanie kopii jest nielegalne ;)

ocenił(a) film na 9
perun_6

Trudno. Teraz nawet bycie emerytem jest prawie nielegalne, bo nadużywa się wątłe siły zus-u. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
zyrandol

Egzaltacja Blanche wynika w dużej części z pochodzenia i związanego z tym wychowania (Old South) i myślę, że w takim kontekście trzeba i sztukę i film czytać. Blanche jest dekonstrukcją mitu Southern belle. Bez tego kontekstu rzeczywiście może się wydawać mocno przegięta. Myślę, że dużo można stracić z tego filmu nie znając, chociażby pobieżnie, tej typowo amerykańskiego archetypu.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
McNaab

Jej egzaltacja wynika też chyba trochę z jej choroby. Do końca normalna to ona nie jest :) Może nie potrzebuje pomocy psychiatry, a;le pomoc psychologa z pewnością by się jej przydała.

ocenił(a) film na 10
lia_13

Zgadzam się. O samym filmie można dyskutować, ale to doskonałe studium nerwicy.

ocenił(a) film na 10
mrsmerely

zgadzam się. Dlatego nie do końca zgadzam się ze stwierdzeniem, że Brando "ukradł" Leigh film. Choć oczywiście zagrał rewelacyjnie ;)

użytkownik usunięty
mrsmerely

Wg mnie to przede wszystkim zaburzenie osobowości. Blanche miała osobowość histrioniczną, tak mi się wydaję.

ocenił(a) film na 8

Tez powiedziałabym, że prędzej jest to zaburzenie osobowości niż nerwica...

użytkownik usunięty
reggy7

Dokładnie tak. Chociaż owszem, zachowanie Blanche może przywodzić na myśl nerwice, ale jej zachowanie bardziej kieruje w stronę zaburzeń osobowości. Dokładnie na osobowość histrioniczną. Może nawet również narcystyczną.

Cały czas stara się być w centrum uwagi, zachowuję się jakby była na scenie, gra, przesadnie, niekiedy wręcz zdarza jej się przeszarżować z wyrażaniem swoich emocji, maniakalnie dba o siebie, jest na tym punkcie strasznie przewrażliwiona, uwodzi i rani, kompletnie przejmuję się tym co czują inni, wywyższa się, buduję w okół siebie mit że jest postacią wyjątkową, lepszą od reszty. A tak na prawdę jest pełna kompleksów, rozczarowana sobą i tym jakie przyszło jej wieść życie i ucieka od tego w świat fantazji i kłamstw. Jest to postać bardzo ciekawa, złożona i przyjemna w analizie. Można na jej temat powiedzieć wiele, dlatego uważam że jest to najlepiej skonstruowana postać w całej tej historii.

ocenił(a) film na 9
McNaab

That's right. Twoja wypowiedź to klucz do tego filmu :) Jak i przede wszystkim do sztuki, którą oczywiście polecam (najlepiej w oryginale).

ocenił(a) film na 8
holly_valance_2

Czyli??? Co to to ten mit Southern Bell?

zyrandol

Różnica w sposobie gry była celowo, kontrastowała dodatkowo obie postaci. Kto jak kto, ale Kazan umiał prowadzić aktorów jak nikt inny w swoim czasie, wiedział co robi obsadzając Vivien Leigh.

ocenił(a) film na 8
NickError

Ja uważam, że Vivien Leigh po prostu w każdym filmie gra tak sztucznie. Kiedyś się to podobało, ponadto Vivien (nie wiem czemu) była uważana za piękność i raczej te aspekty spowodowały, że obsadzono ją w głównej roli.

ocenił(a) film na 10
honey1

Po prostu dawniej grało się bardziej ekspresyjnie i teatralnie. Nie było to takie złe, zważywszy na fakt, że dzisiaj aktor może cały film mieć jedną minę, a ludzie się zachwycają jak znakomicie zagrał. Ja lubię obejrzeć sobie stary film z tymi wszystkimi drżącymi od emocji aktorami. A do postaci Blanche ten styl bardzo pasował, Vivien była wspaniała, lepsza niż w "Przeminęło z wiatrem".

ocenił(a) film na 8
litwosxd

Grało się teatralnie, ale to, co zaprezentowała Vievien, pamięta jeszcze czasy kina niemego :P

ocenił(a) film na 10
honey1

No dla mnie była genialna, ale wiadomo, co kto lubi.

ocenił(a) film na 7
zyrandol

Strasznie irytowała mnie postać tej Blanche, miałem ochotę ją rozszarpać. Jej zachowanie, sposób mówienia, gesty odpychały mnie od tego filmu.

ocenił(a) film na 8
vince25xx

mnie też ona strasznie irytowała i obejrzałam film do końca tylko dlatego, że był tam Brando, którego widok zapierał dech w piersiach ;p

ocenił(a) film na 8
vince25xx

Mnie też...

ocenił(a) film na 8
zyrandol

To ciekawe, i straszne zarazem, jak pociąga niektórych z was cham, gwałciciel, damski bokser, prostak i buc, a w postaci kobiety, która oczekuje trochę zrozumienia i taktu dostrzegacie tylko pacjentkę „psychiatryka”.

ocenił(a) film na 5
mozgokop

słuszna uwaga:)

ocenił(a) film na 9
mozgokop

Brawo, celna uwaga. Może to wynika z tęsknoty za tym, że powoli przestaje być normalne, że kobietę można pięścią wyleczyć z fanaberii. A może też nie dojrzeli do tego by dostrzec to jak smutne życie może człowieka stopniowo niszczyć tak jak niszczyło Blanche by ją ostatecznie doprowadzić do załamania. Brando zagrał wspaniale, na tyle wspaniale, że można się Stanleyem realnie brzydzić.

użytkownik usunięty
mozgokop

A mnie to właśnie drażniło w tym filmie, bo widzę, że Stanley miał w domyśle być takim samcem do którego kobiety wzdychają a Blanche tą demonizowaną wariatką.

ocenił(a) film na 9

Dla mnie Stanley był - jak na owe czasy i warunki życia w Ameryce - typowym facetem, robotnikiem, który ciężko pracuje, by w sobotni wieczór mieć nieco luzu - granie w karty z kumplami, wyżerka, wódka itp. Ale facet miał poczucie swoich obowiązków i miał honor - przypominam scenę, gdy wykrzyczał do Blanche, że on z pochodzenia jest Polakiem, a nie "polaczkiem"! Czuł się też odpowiedzialny za materialne utrzymanie rodziny! I jego żona akceptowała go takiego i kochała go. Przyjazd Blanche i jej fanaberyczne zachowania zburzyły mu ten prosty ład życia. Raziły go jej wielogodzinne kąpiele, strojenie się, perfumy, tiule, woalki, i przede wszystkim - kłamstwa tej kobiety! Obecność Blanche rozwalała jego małżeństwo, psuła jego relacje z żoną no i ... choćby podświadomie wzbudzała w nim nieznane wcześniej emocje! Może będzie bzdurne to, co napiszę, ale ja bym takiej siostrzyczki do swojego domu nie przyjęła! Jej był potrzebny dobry lekarz psychiatra i kuracja odwykowa od alkoholu! Zniszczyła by życie każdej siostry i każdego innego małżeństwa.
Te odczucia mam po wielokrotnym obejrzeniu filmu jeszcze za młodych lat, czyli bardzo dawno temu, jak również po obejrzeniu sztuki Williamsa w teatrze.

użytkownik usunięty
IrenaSz

W jaki niby sposób ona niszczyła jego małżeństwo? To, że ktoś ma nieco upierdliwe nawyki, bierze długie kąpiele i się stroi, od razu znaczy, że zasługuje na kopa w dupę i potępienie? Siostra Blanche ją akceptowała, to Stanley miał wydumane problemy. Nienawidził jej, bo jej pożądał. Sam sobie wymyślił problem, którego bez tego by nie było.

ocenił(a) film na 9

Nie jestem mężczyzną, nie wiem, czy Stanley od początku ją pożądał, czy tylko w nadarzającej się okazji wziął ją siłą, by pokazać "kto tu rządzi!" Ale jako kobietę wkurzałaby mnie taka siostrzyczka, która nic nie robi, poza adoracją samej siebie, domaga się zachwytów nad sobą i ciągłej obsługi - wyprasuj mi sukienkę, zrób mi drinka itp. Przecież Blanche potrzebowała stałej służącej!
A jej stan psychiczny potrzebował lekarza. Takie jest moje odczucie.

ocenił(a) film na 9
IrenaSz

Stanley ją zgwałcił? bo tego do konca nie zrozumiałam... Blanche była typową paniusią, która za przeproszeniem " wyżej sra niż dupe ma". To całe zachowanie , te glupie gatki do siostry, to całe ględzenie o durnych sprawach. Stanleya, prostego człowieka to poprostu drażniło. Bardzo odmienne mieli charaktery :)

ocenił(a) film na 7

Przede wszystkim Blanche zdezorganizowała ich życie (jakie by ono nie było). Zakwestionowała wybory siostry (całkiem słusznie, ale już od pierwszej wspólnej sceny kobiet widać było jaki ma stosunek do siostry - pogardzała nią i w zasadzie stosowała przemoc psychiczną, subtelną, ale jednak), zrobiła z niej służącą. Co najgorsze jednak, wzięła co jej dali, wybrzydzała, ale nie zamierzała aktywnie poprawić swojego życia. Wpadła w poprzedni schemat - szukała mężczyzny (jakby nie patrzeć jej wymagania się obniżyły - już nie potrzebowała luksusów, futer z lisa itp. ), który ją uratuje i zajmie się jej życiem (w taki sposób przeżyła dotychczasowe). Nie jest to powód do wykopania siostry (ja swojej wybaczyłabym wszystko :) ), ale skierowania na leczenie, a w dzisiejszych czasach do porządnego "ochrzanu" (do którego Stella zdolna nie była). Koniec końców, wszyscy wyszli na tej sytuacji źle - Blanche zamknęli w zakładzie, do Stelli dotarło, że jej mąż zniszczył jej siostrę (uwierzyła w gwałt Blanche), Stanley stracił kobietę, którą kochał (chociaż dziwna to była miłość).

użytkownik usunięty
mozgokop

Mylisz się co do samego sedna sprawy. Pociąga nas warsztat Brando i sposób, w jaki grał swoją postać i to samo odpycha u Leigh. Jak można utożsamiać postacie z aktorami. Mówisz "dzień dobry" pani z wiadomości?

ocenił(a) film na 8

Masz problemy z selekcją wcześniejszych wpisów, do których odnosi się moja wypowiedź, więc ci je podaję:

1. „Jej egzaltacja wynika też chyba trochę z jej choroby. Do końca normalna to ona nie jest :) Może nie potrzebuje pomocy psychiatry, ale pomoc psychologa z pewnością by się jej przydała.”
2.”…to doskonałe studium nerwicy”
3.”Wg mnie to przede wszystkim zaburzenie osobowości”
4.”...mnie też ona strasznie irytowała i obejrzałam film do końca tylko dlatego, że był tam Brando, którego widok zapierał dech w piersiach”

Najłatwiej dyskutować z własną tezą smokulec, nie?

użytkownik usunięty
mozgokop

Jup. Dzięki za jej potwierdzenie. Słowa z tych cytatów nie odnoszą się do aktorów, tylko granych przez nich postaci. CND. Thanks, Captain Obvious.

ocenił(a) film na 9
mozgokop

Tak, przeraża mnie taka klasyfikacja ludzi. Egzaltacja i nerwowość? Bach, psycholog i psychiatra. Najlepiej. No, ale coż, takie czasy - nie ma inności, nie ma oryginalności, jest tylko normalność i nie normalność. Te wypowiedzi powyższe mogą skutecznie obrzydzić ten doskonały film. Poza tym jeżeli Blanche już ,,odbiło'' to po gwałcie, a przed nim była po prostu nerwowa i niepoukładana, cow tym nienormalnego?
To, że aż tak irytuje świadczy o jej wczuciu się w rolę.

Ekranizacja

Świadczy o czyim wczuciu się w rolę? Nie jestem teraz pewna, czy mówimy o postaci, czy o aktorce.

Blanche nie wiedziała, czego chce, nie umiała pokierować swoim życiem, jednocześnie oczekiwała, że wszyscy zrobią wszystko za nią. Mam świadomość, że w dużej mierze wynikało to z wychowania oraz z faktu, że kiedyś rolą kobiety było zostanie żoną i matką, a ona nie umiała się z tej roli wywiązać. Rozumiem, iż miała trudne życie, które odcisnęło na niej piętno, a także potrzeby, których nie miała jak zaspokoić. Niemniej wszystkie te aspekty w dużej mierze potwierdzają tezę o chorobie.

Egzaltacja i nerwowość, które zakłócają normalne funkcjonowanie, nie są zdrowym stanem. Nie chodzi mi tu o zachwyt nad księżycem czy próby upiększania otoczenia. Chodzi o to, że częste picie alkoholu, bycie całkiem zależnym od innych, niezdolność opuszczenia miejsca, w którym człowiek jest poniżanym (to samo tyczy się Stelli), nie są czymś zdrowym.

Być może, gdyby jej życie ułożyło się inaczej, Blanche nadal miałaby w sobie wrażliwość i romantyzm, ale nie uniemożliwiałoby jej to bycia po prostu szczęśliwą. Może wówczas wzbudzałaby sympatię, czasem rozbawienie.

użytkownik usunięty
mozgokop

W żadnym wypadku nie widzę w Blanche tylko jako pacjentki, jak to nazwałeś „psychiatryka”. O nie, nie. Owszem główna bohaterka potrzebowała zrozumienia, ciepła, bliskości ale sama nie była wstanie dać tego samego innym. Traktowała ludzi przedmiotowo. Była powierzchowna, płytka. Wykorzystywała innych, manipulowała ludźmi. Co doprowadzało Stanleya do szału. No i ten Stanley, też wcale nie był lepszy. Pijak, damski bokser, prostak i (prawdopodobnie) gwałciciel. Obnażył Blanche, poniżył ją, zniszczył psychicznie. Czego ona nie wytrzymała. A gwałt? Gwałt nie został pokazany, nie wiadomo czy tym razem Blanche kłamała czy wyjątkowo mówiła prawdę. Ale tak czy inaczej załamała się i pogrążyła się w świecie własnych kłamstw.

Jeśli mowa o samych aktorach a właściwie ich kreacjach. Ludzie są zachwyceni Brando, ponieważ jest charyzmatyczny, naturalny. Stworzył silną kreację. Z Vivien Leigh jest tak że niektórzy zarzucają jej że jest sztuczna, za bardzo ekspresyjna, przesadzona ale zauważmy że stworzyła obraz osoby histrionicznej. Osoby która cały czas gra, udaję, popada w przesadę i jeśli pod tym kątem spojrzymy na tę kreację to pozostaje nam się tylko zachwycić. Ponieważ oddała się roli całkowicie.

ocenił(a) film na 7
zyrandol

nie zapominajmy, że poza egzaltacją to z Blanche niezła nimfomanka była

ocenił(a) film na 9
zyrandol

A moim zdaniem to są główne zalety filmów z tamtych lat.

ocenił(a) film na 6
zyrandol

Miałem dokładnie takie same odczucia po seansie, gdyby nie Brando w ogóle nie zabrałbym się za ten film.

ocenił(a) film na 10
zyrandol

Dalem filmowi 10 za Brando i ze jest najlepszym przykladem rozwoju kina. Nigdzie indziej nie jest to tak dobrze widoczne.


Vivien Leigh uosabia stara szkole aktorska, ta egzaltowana i sztuczna. Mogla robic wrazenie na deskach teatru, ale w filmie mamy za duzo zblizen i ekspresja jest 10 razy bardziej widoczna.

Brando to nowy model aktora, ktory jest zwolennikiem metody Stanislawskiego, co znaczy mniej wiecej tyle, ze na 100 wczuwa sie w role. Przez to jest bardziej autentyczny, widzowi latwiej sie z nim utozsamiac. A jezeli dodac, ze Brando byl niesamowicie charyzmatyczny, chrakaterystyczny i, powiedzmy, wygledny, dostajemy najlepsza moim zdaniem kreacje w historii kina.

Chaczeridi

Samo sedno.

użytkownik usunięty
zyrandol

Wymienione przez Ciebie tytuły są klasyką kina. I nigdy się nie zestarzały. A gra aktorska w nich to majstersztyk. Tyle od mnie.

ocenił(a) film na 9

Amen.

ocenił(a) film na 10
zyrandol

To znaczy ty uważasz, że te stare filmy strasznie się starzeją. Jak dla mnie dobry film, jest jak dobre wino, nie starzeje się nigdy. Akurat w Tramwaju pokazano postaci trochę przerysowane, a to dlatego, że jest to ekranizacja sztuki teatralnej, zresztą nakręcona na sposób teatralny, w studio, bez plenerów. Ale tak naprawdę jest to film o życiu. Czyż każdy z nas wychodząc rano z domu nie zakłada właśnie takiej teatralnej maski, żeby być postrzeganym jako ktoś, kim chcemy, by inni nas widzieli? Najbardziej spodobały mi się słowa Stana: "rozsiewasz tu puder i perfumy od samego swojego przyjazdu". Tak to działa. Kobieta ukrywa się pod maską różnych chemikaliów, tuszuje swój wiek... no właśnie. Po co? Przy czym ten film nie podaje gotowej odpowiedzi na tacy, raczej zmusza widza do refleksji.

ocenił(a) film na 7
zyrandol

Tragedii nie ma. Tą nadmierną egzaltację rozjaśniło mi zakończenie.

użytkownik usunięty
zyrandol

Właśnie za to kocham stare kino. Że aktorzy w "nadmiernej" ekspresji odgrywają mistrzostwo, gdzie w dzisiejszych czasach marność aktorów powoduje, że sama ich próba naśladowania tamtej epoki, musi wzbudzić jedynie szlachetnie wydobytego z ust pawia.

ocenił(a) film na 8

Wszystko w tym firmie można interpretować na kilka sposobów. Pełno tu sprzeczności. Blanche z jednej strony budzi naszą litość, bo ewidentnie widać, że ma wiele problemów z przeszłością i teraźniejszością. Z pewnością jest kobietą niesłychanie wrażliwą, delikatną, dlatego tak trudno znaleźć jej swoje miejsce na świecie. Nie rozumiana przez otoczenie, nierozumiejąca ludzi, obok których żyje. Pragnie żyć inaczej niż jej siostra, chce otaczać się pięknem, znaleźć swojego księcia. Jest marzycielką, popada w skrajności i depresje. Jej siostra opowiadała Stanleywoi, że w dzieciństwie była wrażliwa, ufna.
Z drugiej strony irytuje nas za to, że wtargnęła w życie swojej siostry i jej męża. Próbuje wprowadzać swoje zasady, aranżuje na nowo wnętrza, ponadto kłamie. Nie wiadomo, czy to co mówiła było prawdą, czy naprawdę miała kochanka, który się zabił. Potem wychodzą na jaw jej kłamstwa, dlatego można przypuszczać, że kłamała także w innych kwestiach. Choć wydaje się, że sama wierzy w swój wymyślony świat.

Blanche wciela się w rolę feministki, która próbuje tłumaczyć siostrze, że nie musi być niewolnikiem swojego męża, który robił co chciał. Pamiętajmy, że w latach 50. kobiety zaczęły pracować, powoli uniezależniać się od mężczyzn. Blanche chce, by siostra miała lepsze życie. Na samym końcu zrozumiała, zabrała dziecko i postanowiła nie wrócić do Stanleya ( czy na pewno nie wróciła? Tego nie wiemy) Ale decyzja ta była także pewnym symbolem, znakiem, że kończy się era mężów dominatorów, a kobiety mają swoje zdanie. Sama Blanche była zbyt wielką romantyczką, odrealnioną, żyjącą w innym świecie - co pokazuje między innymi dystyngowane, eleganckie odejście jej z domu Stanleya wraz z lekarzem.

ocenił(a) film na 8
joanna10019

No właśnie, ta postać budzi wiele ambiwalentnych uczuć. Stanley w sumie też...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones