PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11173}

Tramwaj zwany pożądaniem

A Streetcar Named Desire
7,7 41 925
ocen
7,7 10 1 41925
7,9 27
ocen krytyków
Tramwaj zwany pożądaniem
powrót do forum filmu Tramwaj zwany pożądaniem

Właśnie tak jak w temacie - czy na pewno oglądałam ten sam film co większość
forumowiczów, którzy widzą Blanche jako biedną, zastraszoną kobietę, a Stanley`a jako
głupiego prostaka?

Zacznijmy od początku. Blanche jawi się jako przesadnie egzaltowana kobieta, żyjąca we
własnym świecie. Najpierw odstawia teatrzyk przed swoją siostrą opowiadając, jak to
okropnie było zajmować się prozą życia (z którą zresztą, po odejściu rodziców zupełnie
sobie nie poradziła) zamiast przeżywać miłosne uniesienia którymi nabiła sobie swoją
głupiutką główkę. Zresztą za chwilę widać, że te uniesienia teraz najchętniej
przeżywałaby ze swoim szwagrem. Jest taką typową "drama queen" która jest
zadowolona tylko wtedy kiedy wszystko kręci się wokół niej a inni interesują się jej
romansami i dramatami (zresztą mam pewne wątpliwości czy historia o jej mężu czy tam
narzeczonym była prawdziwa).

Z drugiej strony mamy Stanley`a, którego poczynania od początku oglądałam z pewną
dozą ulgi jako że był w tym wszystkim głosem rozsądku. Jasne, może i jest prostym
facetem, ale też prostolinijnym. Natychmiast przejrzał Blanche, od razu też, wiedząc, że
ma dziecko w drodze, zainteresował się pragmatycznym aspektem jej przyjazdu (czyli co
się stało z pieniędzmi). I za nic w świecie nie uwierzę, że ja zgwałcił. Po odrzuceniu całej
tej melodramatycznej otoczki wokół Blanche widział jaką jest odrażającą kreaturą. Jeśli
cała ta scena nie działa się w jej głowie to myślę, że co najwyżej chciał ją nastraszyć,
pokazując jej co by było gdyby jej urojenia były prawdziwe. W końcu przecież widzimy jak
kobieta na końcu traci przytomność.

Kolejnym wątkiem godnym uwagi jest małżeństwo Stelli i Stana. Aż miło było patrzeć jak
ta para się kocha i szkoda, że siostra Stelli tak namieszała w ich życiu. Jasne, może ich
życie nie było usłane różami, ale czyje małżeństwo jest? To była miłość w którą
uwierzyłam. I mimo, że to tylko film miałam nadzieję, że po wszystkim im się ułożyło :)

Co do aktorstwa - miodzio! Vivien zarzuca się czasem zbyt teatralną grę, ale przecież na
tym opierała się ta postać - cały czas grała. Brando stworzył bardzo wiarygodną postać,
niektóre sceny były tak fenomenalnie zagrane że musiałam je przewijać żeby jeszcze raz
się nimi nacieszyć. A z prostackiego, babskiego punktu widzenia powiem tylko
"Aaaahh...!" :) Reszta aktorów tworzyła świetne, nie oszukujmy się, tło, dla tej dwójki.

Wpis miał być krótki, ale seans wzbudził u mnie sporo emocji więc polecam film
każdemu fanowi X muzy, u mnie trafia do top najlepszych filmów!

Skrzacikowa

Podobno odczucia, podobne, miałem kiedy oglądałem ten film kilka lat temu.

ocenił(a) film na 10
Skrzacikowa

"I za nic w świecie nie uwierzę, że ja zgwałcił." ...no ale według sztuki Williamsa tak właśnie było. Gdyby "cenzura" się nie wtrąciła być może autorzy filmu pokazaliby tą scenę nieco wyraziściej. Kiedy wystawiano "Tramwaj" w Londynie /w teatrze/ - także z Vivien w roli głównej, producentka Irene Selznick chciała nawet aby podczas sceny gwałtu Blanche zaczęła 'odpowiadać' Kowalskiemu co miałoby symbolizować jej całkowity upadek. Jednak reżyser czyli Laurence Olivier nie zgodził się na to twierdząc, że to mogłoby zniszczyć karierę Vivien.

Dla mnie Stanley nie jest "głupim prostakiem" jest raczej "brutalnym prostakiem" lol Wierzę, że kochał Stellę choć to co ich przede wszystkim łączyło to świetny sex. Tak znakomity, że Stella mimo całej porywczości Stanleya nie potrafi i nie chce go zostawić. Tak świetny, że Stella woli uwierzyć w wersję męża niż siostry "Nie mogłabym uwierzyć w jej historię i dalej żyć ze Stanleyem" mówi sąsiadce. To co ich łączy to przede wszystkim pożądanie.

Co do Blanche to oczywiście Stanley robi na niej ogromne wrażenie podobnie jak ona na nim. Widać to już w ich pierwszym spotkaniu. Jest to uczucie /zgodnie z założeniem sztuki/ absolutnie obustronne.

Nie zgadzam się, że Blanche to "odrażająca kreatura". Dla mnie to kobieta, która w momencie gdy ją poznajemy już jest na skraju załamania nerwowego. Oczywiście, że historia z jej mężem - gejem (polecam jednak przeczytanie sztuki Williamsa) jest prawdziwa. Jest kluczem do całej postaci. Blanche obwinia siebie za jego samobójstwo, wydarzenia tamtego dnia przeżywa wciąż na nowo. W głowie ciągle słyszy muzykę (polkę), która grali tamtego dnia i strzał z pistoletu. Jej problemy zaczęły się właśnie wtedy. Śmierć rodziców, strata majątku tylko pogorszyły sprawę. Oczywiście jest próżna, jest nimfomanką uwodzącą nieletnich chłopców ale jest także bardzo nieszczęśliwą kobietą. Nieszczęśliwą i chorą.

Jestem wielką fanką tego filmu i sztuki i uwielbiam zarówno brutalnego Stanleya jak i moją pokręconą Blanche lol Dziękuję za możliwość debatowania nad moim ulubionym filmem. Mamy nieco innego poglądy na temat postaci ale to jest właśnie piękne, że każdy może mieć swoje zdanie. Co do zakończenia to też lubię myśleć, że Stella i Stanley zostali razem i dalej tworzyli taką hałaśliwą, pokręconą ale na swój sposób szczęśliwą rodzinę. Co do Blanche to autor sztuki Tennessee Williams zapytany o to przez jedną z aktorek powiedział, że oczywiście Blanche odniosła w końcu sukces. Wyszła ze szpitala psychiatrycznego, poznała jakiegoś bogacza i otworzyła w Paryżu ekskluzywny sklep z odzieżą lol Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
Skrzacikowa

Naiwnośc ludzka nie zna granic ... Tak, ona zemdlała, a on ją grzecznie położył do łóżeczka i sam zapewne poszedł do swojego! To, że do gwałtu doszło, to nie jest kwestia wiary, tylko fakt! Nawet, jak nie zna się sztuki Williamsa, wystarczy popatrzec na zbite lustro, które w ostatniej scenie zostało wymienione na zupełnie inne. Dla mnie to Stanley jest nędzną kreaturą, gburem, chamem, prostakiem i ... gwałcicielem :-( Blanche nie była oczywiście święta i krystaliczna, ale to on doprowadził ostatecznie do jej upadku. Tym gwałtem przypieczętował wszystko. "Uniesienia najchętniej przeżyłaby ze swoim szwagrem" ?!? Filrtowała z nim, gdy chciał dokumenty o straconej posiadłości, ale to było niewinne i miało byc sposobem na wybrnięcie z niewygodnej sytuacji. Sama zresztą powiedziała to później Stelli, więc gdyby było inaczej, po prostu by o tym nie mówiła ("Wszystko załatwiłam dobrze, flirtowałam z twoim mężem, nazwałam go małym chłopcem"). Poza tym gardziła nim, co dobrze widac w porannej scenie po pobiciu, gdy Blanche wraca do Stelli i jest szczerze zdumiona, gdy ta jest rozanielona po udanym seksie i nie widzi niczego niesteosownego w tym, że mąż ją pobił. A scena ich pierwszej rozmowy - on gapi się na nią po prostu obleśnie, patrzy w jej dekold i widac, że ją to przeraża. Że zdała sobie sprawę, że jej pożąda - ona zaraz poteem osuwa na ścianę i mówi, że jej niedobrze. Mogłabym podac tu mnóstwo przykładów, ten film jest moim ulubionym, więc znam go niemal na pamięc. Jeszcze może tylko scena tuż przed gwałtem - gdy Blanche zdaje sobie sprawę, że zostaną na noc sami, wyraźnie się boi. Jak Stanley zaczyna się rozbierac, mówi, żeby nie rozbierał się dalej, jak nie zasłoni zasłony. Nie tak zachowuje się kobieta, która ma ochotę na swojego szwagra. Ona postrzegała go jako godnego pogardy prymitywa, którym zersztą był.

ocenił(a) film na 9
antra

Witaj! Może masz film "Tramwaj zwany Pożądaniem" i może mogłabyś przesłać mi kopię filmu na DVD? Uwielbiam sztuki Tennessee Williamsa i uwielbiam filmy nagrane wg jego sztuk. Kilka filmów mam. Jestem już emerytką, te filmy to wspomnienie z mojej młodości. Byłabym bardzo wdzięczna, a w zamian chętnie prześlę Ci inne filmy. Napisz tylko tytuły, lub aktorów. Jeśli dany film mam, to Ci prześlę kopię. Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
Skrzacikowa

Pełna zgoda , nie mogłam się skupić na filmie jak pojawiała się scena z Brando, aj....

Choć nie wiem co ma przesądzać lustro, to jednak zgodzę się, że gwałt jest faktem i to pokazanym na tyle na ile było możliwe... Tymczasem jest tak dużo niejasnych kwestii, niedopowiedzeń, że wielu rzeczy nie jestem w tym filmie pewna...

Nie jestem przekonana co do wzajemnych relacji Blanche i Stanleya. Od samego początku wzbudzili w sobie zainteresowanie, być może pożądanie (prawdopodobnie dość prymitywne, do którego Blanche nigdy by się nie przyznała, a któremu dał na końcu upust Stanley). Jednocześnie od początku czuli do siebie niechęć z wielu względów (różnice społeczne, charakterologiczne, poglądowe) z których rosła złość - ona oszukiwała i uwodziła, on bił i terroryzował; aż wreszcie nienawiść, która doprowadziła do tragedii. Słaba psychika eterycznej Blanche, zranionej, zagubionej, ale i egoistycznej mogła być czynnikiem zapalnym dla kontratakującej męskiej siły, pozornie kierowanej rozumem, ale przejawiającej się prostacką brutalnością. Może Stanley wyczuł zagrożenie dla swego domowego ogniska? Nie tylko w oszustwach szwagierki, ale również w jej powabie, który musiał mieć na niego wpływ.
Ciężko określić prawdziwe emocje Blanche. Od początku widać że jest neurotyczką o płytkich uczuciach i bez przerwy gra swój bajeczny teatr. Lecz i nią targa pożądanie, ale za bardzo pragnie tej bajki by zniżyć się do poziomu prymitywnych popędów.

Natomiast Stanley i Stella wydają mi się być doskonałym jak na każde czasy przykładem, że "w życiu nigdy nie jest idealnie", z podkreśleniem na "nie jest". On jest tyranem, ale to właśnie jego rozhulana męskość wzbudza w niej wszystkie uczucia i emocje które ją przy nim trzymają. Widać, że Stella zaczyna wyrastać z zauroczenia ("postanawia" odejsć), ale ignorując fakty i ślepo wierząc mężowi, pewnie nie uchroni dziecka przed dzieciństwem zniszczonym przez ciągłe awantury i bójki.

Do tego Mitch, który choć cichy i skromny, okazuje się być mieczem sprawiedliwości. To jemu Blanche w końcu wyznaje całą prawdę. Czy rzeczywiście chciała naprawić swoje życie? Być może nie potrafiła już przestać kłamać. Niestety wyznanie przychodzi za późno i nawet rozpaczliwe wyjawienie uczuć nic nie zmieni. Ona nie będzie dla niego dość czysta, lecz on i tak nigdy nie przestanie żywić dla niej ciepłych uczuć, rzucając Stanley'owi oskarzenia.

Gdybym miała wybrać kto zawinił albo kto był przyczyną to nie znalazłabym początku tego splątanego kłębka. Film genialnie ukazuje złożoność ludzkiej psychiki i jej odzwierciedlenie w próbach radzenia sobie z życiem. I już sama nie wiem, czy to psychika konkretnego człowieka, czy może czysty przypadek albo zrządzenie losu?

użytkownik usunięty
Skrzacikowa

Naprawdę? Wyraźnie zagubiona, nieszczęśliwa Blanche to kreatura a lejący żonę i gwałcący kobiety opój i prostak to idealny, kochający mąż? Czy to z moimi standardami jest coś nie tak czy nie zrozumiałem?

ocenił(a) film na 8
Skrzacikowa

Stanley był tak agresywny, że aż nienormalny.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones