Opadły już emocje po wczorajszym seansie nowego Top Gun (IMAX), więc kilka zdań z mojej strony.
Na początku filmu oglądamy scenę, w której dowódca mówi do głównego bohatera, że tacy ludzie jak on są już przestarzali i niepotrzebni, a wszystkich pilotów wkrótce zastąpią drony. I ten fragment dokładnie odwzorowuje to czym jest ten film. A jest powrotem klasycznych blockbusterów na salony Hollywood. Z całym ich bagażem wad i zalet, ale bez sztucznie generowanych scenariuszy i scen kręconych na green screen napędzanych efektami CGI. To prosta historia, którą widzieliśmy już setki razy ale którą nadal chcemy oglądać. To GENIALNIE nakręcone sceny w przestworzach i masa efektów praktycznych, które zawsze będę wygrywać z tymi stworzonymi na monitorach komputerów. I to wreszcie świetnie napisane i zagrane postacie którym kibicujemy i których los nas szczerze obchodzi.
Ten film nie powinien się udać. Nie powinien się też tak dobrze sprzedać. Prawdę mówiąc sam po kilku przesunięciach jego daty premiery postawiłem na nim krzyżyk i jeżeli mam się mylić w moich przewidywaniach w ten sposób częściej, to chylę głowę w dół, przepraszam i proszę o więcej, bo nowy TOP GUN przypomniał mi dlaczego tak bardzo kocham kino i jakie emocje może nieść ze sobą seans w zatłoczonej sali kinowej.