Nie ma nic bardziej chwalebnego, niż obrona własnego kraju i to nie w wymuskanych samolotach naszpikowanych elektroniką. Siedzisz w starych samolotach, toczysz realną wojnę naprzeciw silniejszego przeciwnika i praktycznie każda sekunda może być ostatnią. W tym czasie zachodni piloci walczą z cieniami, kiedy wróg jest widoczny tu i teraz i morduje tysiące niewinnych cywilów. To musi niesamowicie budować morale. Po co więc były te wszystkie zachodnie interwencje, rzekomo w obronie cywilów?